Przyroda zaczyna wariować
Tak ciepłego początku grudnia dawno już nie
było. Na równinach temperatura wynosi kilkanaście kresek powyżej
zera, w górach wieje halny. Przyroda zaczyna wariować. Kwitną
wilcze łyka, forsycje, drzewa liściaste wypuszczają pąki, a w
lesie nadal można znaleźć grzyby - pisze "Dziennik Zachodni".
09.12.2006 | aktual.: 10.12.2006 21:59
Jeśli nie przyjdzie ochłodzenie, to na święta możemy mieć zielone brzozy- mówi Tomasz Pasierbek, przyrodnik z Babiogórskiego Parku Narodowego. Dodaje, że wiosenna temperatura sprawia, iż soki krążące w drzewach nie zeszły jeszcze do korzeni i gwałtowne przymrozki sprawią, że drzewa będą pękać.
W lesie słychać nawet śpiew ptaków, charakterystyczny dla wiosennych ociepleń. Na Babiej Górze w żlebach zalegają topniejące płaty śniegu.
Po naszej stronie nie widać śladów, ale nawet niedźwiedzie jeszcze nie śpią- dodaje Pasierbek.
Grzegorz Mrózek, przyrodnik z żywieckiego Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego widział ostatnio salamandrę. To też nietypowe dla grudnia.
Ciepłe dni sprawiają, że trawa porastająca niektóre hale jest jeszcze zielona. Gospodarze nadal wypasają owce.
Nie śpią niedźwiedzie, jeże, borsuki. Ale dla nich te anomalia pogodowe są mniej niebezpieczne niż dla flory. Zwierzęta wykorzystują cieplejsze dni, żeby uzupełnić pokarm. Drzewa z kolei uśpione były na chwilę, kiedy w listopadzie spadł śnieg i obniżyły się temperatury. Teraz zaczynają puszczać pąki, które mogą zostać zmrożone. Obserwuję już od kilku lat przesunięcie początku zimy, wiosna też później przychodzi. Przyroda się do tego jeszcze nie przyzwyczaiła - wyjaśnia Mrózek. (PAP)