Przypłynął do Polski z Liberii i zmarł. Jest podejrzenie malarii
Filipińczyk przypłynął do Polski na statku z Liberii. Krótko po tym zmarł w świnoujskim szpitalu. - Drugi członek załogi jest w szczecińskim szpitalu - poinformowała rzeczniczka wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej Małgorzata Kapłan.
Zlecono sekcję zwłok, która da odpowiedź na co zmarł 40-latek. Według portalu gs24.pl, mężczyzna był zarażony malarią.
W niedzielę przed godziną 20 na jednym ze statków natychmiastowej pomocy potrzebował 40-letni Filipińczyk, który był tam pracownikiem. Jego stan był bardzo ciężki, po dwukrotnej reanimacji zmarł w szpitalu w Świnoujściu, informuje portal iswinoujscie.pl.
Mężczyzna był przywieziony z dużym krwotokiem i zasłabnięciem. Najpierw pomogli mu pracownicy, którzy natychmiast ułożyli go na noszach i przywieźli do szpitala.
Drugi pracownik załogi, został od razu przewieziony do szczecińskiego szpitala. Do akcji wkroczyła prokuratura.
W Świnoujściu zebrał się dziś sztab kryzysowy. Władze miasta wspólnie z Graniczną Stacją Sanepidu zdecydują o tym czy statek Ilektra, który do Polski przypłynął z Liberii trzeba objąć kwarantanną. Profilaktyka antymalaryczna czeka pracowników świnoujskiego szpitala, którzy zetknęli się z ratowanym Filipińczykiem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: iswinoujscie.pl / TVN24 / WP / gs24.pl