Przyniósł na komisariat paralizator i... palec napastnika
Do jednego z komisariatów w Lublinie zgłosił się 47-letni mężczyzna, który poinformował policjantów, że jest ofiarą napadu. Przyniósł ze sobą paralizator, którego użył wobec niego napastnik oraz... palec bandyty.
01.07.2009 | aktual.: 01.07.2009 21:27
Do zdarzenia doszło we wtorek po południu na osiedlu Wieniawa w Lublinie. Jak ustalili policjanci, 47-latek - wychodząc z mieszkania - natknął się na nieznajomego, który trzymał w ręku włączony paralizator elektryczny. Napastnik zaatakował mężczyznę. Kiedy próbował porazić go prądem, doszło do szarpaniny. 47-latek krzyczał, wzywając pomocy. Nikt z sąsiadów nie zareagował.
Mężczyzna bronił się przed napastnikiem i pewnym momencie chwycił go zębami za palec. Siła ugryzienia była tak duża, że agresor stracił część małego palca. Ranny mężczyzna uciekł, porzucając paralizator.
Napadnięty 47-latek, z paralizatorem i palcem napastnika, zgłosił się na komisariat. Funkcjonariusze przekazali odgryzioną część ciała do Zakładu Medycyny Sądowej. Sprawdzili również, czy do któregoś ze szpitali zgłosiła się osoba z obrażeniami dłoni.
Poszukiwania bandyty bez palca trwają.