Przyłębska prosi, by TVN się opamiętał. "Nawet tabloidy nie łamią pewnych standardów"
Prezes Trybunału Konstytucyjnego odniosła się do materiału TVN24 ze swoim udziałem za pośrednictwem rzecznika TK. Podczas nagrania dziennikarz stacji przepytywał Przyłębską w towarzystwie wnuczki na Dworcu Centralnym. Prezes TK jest oburzona zachowaniem reportera.
18.04.2018 | aktual.: 18.04.2018 13:42
"Pani Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska stanowczo protestuje przeciwko radykalizacji i pogwałceniu standardów prezentowanych przez tę stację i wzywa dziennikarzy TVN24 o opamiętanie i uszanowanie elementarnych zasad życia społecznego" - napisał w oświadczeniu rzecznik prasowy TK Robert Lubański.
W piśmie podkreślono, że chociaż osoby publiczne są nimi "24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu", to "są pewne granice, których się nie przekracza". Rzecznik prasowy TK podkreśla również, że w materiale bezprawnie wykorzystano wizerunek wnuczki Julii Przyłębskiej.
"Agresywne działanie redaktorów TVN24 to złamanie standardów, do których stosują się nawet tabloidy. Autorzy materiału nie tylko nie uszanowali prywatności Pani Prezes, ale również prawa do ochrony wizerunku dziecka, które w ten sposób padło ofiarą politycznej nagonki TVN24" - czytamy w oświadczeniu.
Rzecznik TK przedstawił również szczegóły zajścia na peronie Dworca Centralnego w Warszawie. Jak pisze, dziennikarze znali wcześniej dokładną godzinę odjazdu pociągu Przyłębskiej i czekali na nią na dworcu. Mieli "nie odstępować na krok" prezes Trybunału i "nagabywać ją pytaniami". Według rzecznika, zachowanie ekipy TVN mogło przynieść poważniejsze konsekwencje niż mogłoby się wydawać.
"Natarczywy sposób działania reportera i operatora kamery na zatłoczonym w okresie przedświątecznym dworcu stanowił zagrożenie zdrowia nie tylko Pani Prezes, ale także podróżującego z nią dziecka oraz pozostałych podróżnych" - podkreślił.
W oświadczeniu zwrócono również uwagę, że wszystko rozgrywało się na oczach małego dziecka. Dziennikarze nie słuchali próśb o zakończenie nagrywanie i kontakt z rzecznikiem. Mieli za to "czerpać jeszcze większą satysfakcję z całej sytuacji".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl