"Przyjazna Apteka" - niższe ceny
Od poniedziałku w 10 opolskich aptekach każdy będzie mógł sobie wybrać taki lek, na który go stać. Taką możliwość stworzy pacjentom program „Przyjazna Apteka” - jedyny taki w kraju. Od poniedziałku wprowadza go opolski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia.
01.07.2005 | aktual.: 01.07.2005 14:51
Zasada jest prosta: pacjent wchodzi do apteki, gdzie w łatwo dostępnym miejscu będzie stał komputer, wystuka na klawiaturze nazwę leku, którego potrzebuje, a wtedy na monitorze ukaże się cały zestaw jego zamienników – z cenami i dawkami.
- Wybraliśmy 10 aptek w wyniku losowania, w obecności przedstawicieli izby aptekarskiej, aby nie było żadnych niedomówień: trzy w Opolu, pięć w miastach powiatowych i dwie w gminach, którym podarujemy komputery – mówi Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiego oddziału NFZ. – Na tyle nas było stać. Natomiast inne apteki, jeśli zechcą do programu się włączyć, otrzymają od nas bezpłatne oprogramowanie.
- Robimy to przede wszystkim z myślą o pacjentach, bo dochodzi do nas coraz więcej sygnałów, że ludzie z braku pieniędzy nie wykupują leków – dodaje dr Robert Urbańczyk, naczelnik wydziału gospodarki lekami opolskiego oddziału NFZ. – Przychodzą też do nas prośby o ich zrefundowanie, z dołączonym rachunkiem z apteki i odcinkiem renty. Dla nas korzyść z tej akcji może być dopiero długofalowa. Jeśli mniej wydamy na refundacje leków, to więcej wtedy przeznaczymy na leczenie.
Program, który zawiera wszystkie leki z list refundowanych (ok. 4 tys. pozycji), opracowali informatycy z opolskiego funduszu. Jest to najprostsza wersja elektroniczna, aby każdy mógł sobie z nim poradzić. NFZ liczy jednak na to, że aptekarze nie odmówią pomocy, jeśli pacjent się o nią zwróci.
- My jesteśmy otwarci na takie nowości – zapewnia Aleksandra Wieczorek z Apteki „Aleja Witosa” w Opolu, jednej spośród wylosowanych. – Trzeba jak najwięcej zrobić dla pacjenta. Jak będzie taka potrzeba, to mu pomożemy. Choć to nie jest prosta sprawa z tymi zamiennikami, bo nie zawsze odpowiadają one oryginałowi. Jeśli jednak ktoś miałby w ogóle zrezygnować z leku, to lepiej niech kupi jego zamiennik.
Lekarz może jednak zapisać na recepcie: NZ, czyli nie zamieniać i wtedy farmaceuta nie ma prawa wydać pacjentowi tańszego zamiennika. - Pacjent ma prawo do wiedzy o zamiennikach, ale trzeba pamiętać, że cena nie jest jedynym kryterium oceny leku – zaznacza Dariusz Ptak, specjalista medycyny rodzinnej z ZOZ „Zdrowie w Opolu. – Niektóre odpowiedniki są niższej jakości i mogą wywoływać działania uboczne. Pacjent raczej powinien zapytać się lekarza, czy zmiana na pewno jest dla niego bezpieczna.
Doktor Urbańczyk twierdzi, że zainteresowanych wejściem do programu i otrzymaniem oprogramowaniu jest już co najmniej drugie tyle aptek.
Małgorzata Fedorowicz
Czy to dobry pomysł?
Jerzy Lachowski: - Pomysł jest super, tylko czy ludzie starsi sobie z tym poradzą. Oni mają nieraz problemy z zapaleniem światła, a co dopiero z uruchomieniem komputera. Młodzi są bardziej biegli, więc prędzej z tej propozycji skorzystają.
Władysława Skierniewska: - Co miesiąc wykupuję leków na receptę za około 300 złotych, a gdzie jeszcze inne? Choruję na serce, osteoporozę i na kręgosłup. Dlatego byłabym bardzo zainteresowana tańszymi zamiennikami. Chciałabym z tej propozycji skorzystać. Teresa Wilkowska: - Z jednej strony jest to dobre rozwiązanie ze względu na emerytów i rencistów. Ale z drugiej – nie zawsze lek tańszy jest dobry. To jest ryzyko. Mnie lekarz zawsze proponuje takie lekarstwa, które są na moją kieszeń. (NTO)