Trwa ładowanie...
25-02-2005 06:00

Przyjaźń za demokrację

Przed bratysławskim szczytem Bush-Putin powszechnie oczekiwano, że prezydent Stanów Zjednoczonych zdecydowanie postawi na porządku dziennym sprawę przestrzegania w Rosji reguł demokratycznych oraz przybierających tam na sile tendencji autorytarnych i imperialnych - pisze komentator "Rzeczpospolitej" Sławomir Popowski.

Przyjaźń za demokracjęŹródło: AFP
d4213ru
d4213ru

Unikając bezpośredniej awantury z gospodarzem Kremla, amerykański prezydent dał jednocześnie jasno do zrozumienia, że hasło "rozprzestrzeniania wolności i demokracji" nie jest wyłącznie polityczną deklaracją, ale jednym z głównych punktów jego programu działania w okresie drugiej kadencji. Także w odniesieniu do Rosji - zaznacza komentator.

Potwierdził to godzinę przed przylotem Putina do Bratysławy, gdy podczas spotkania z mieszkańcami słowackiej stolicy wezwał wprost obywateli Mołdawii i Białorusi, aby wykorzystali najbliższe wybory i podjęli walkę o własną wolność, tak jak zrobiły to już Gruzja i Ukraina.

Zdaniem komentatora "Rz", było to wyzwanie rzucone nie tylko wobec reżimów rządzących w obu krajach, ale także - a nawet przede wszystkim - wobec Moskwy i marzącego o odbudowie sowieckiego mocarstwa Putina, który traktuje cały ten obszar jak strefę swoich wyłącznych wpływów i każdą aktywność amerykańską na tym terenie ocenia w kategoriach geopolitycznej rywalizacji i zagrożenia.

Najbliższe miesiące pokażą, na ile szczyt w Bratysławie wpłynie na zmianę stosunków między Białym Domem a Kremlem, ale jedno wydaje się pewne - sądząc z wypowiedzi Busha, dawne zauroczenie "przyjacielem Putinem" wyraźnie zaczęło odchodzić w przeszłość. Nowej zimnej wojny nie należy się spodziewać, ale presja na Moskwę będzie trwała, a nawet może przybierać na sile. W interesie świata i samej Rosji - konkluduje Sławomir Popowski. (PAP)

d4213ru
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4213ru
Więcej tematów