Przyjaźń w jedną stronę

Kto dostał wizę do Stanów, kocha Amerykę. Kto nie dostał, zaciska zęby z wściekłości. Jak to? To najwierniejszego sojusznika w Nowej Europie traktuje się gorzej niż odszczepieńców – Niemców i Francuzów, którzy w ogóle wiz nie potrzebują? - pyta "Polityka".

13.08.2003 | aktual.: 13.08.2003 08:45

"Wygląda na to, że Amerykanie lubią tylko naszych żołnierzy i może trochę naszego prezydenta" - mówi jadna z osób, której odmówiono wizy. Państwo S. mają w Stanach córkę z dyplomem, która pracowała legalnie jako pomoc do dziecka i wyszła za mąż za Amerykanina. Gdy zaszła w ciążę, zapragnęła, by jej matka towarzyszyła narodzinom dziecka.

Pani S. poszła ochoczo na rozmowę do sekcji konsularnej. Pokazała listy od córki, zdjęcia – nawet ultrasonograficzne nienarodzonego jeszcze potomka – dokumenty poświadczające stabilność bytową. I dostała odmowę: nie przekonała urzędnika co do celu wyjazdu.

Konsul w ambasadzie USA w Warszawie Maria Rudensky Silver tłumaczy spokojnie: "Setki tysięcy Polaków posiadają wielokrotne 10-letnie wizy amerykańskie, wciąż napływają nowe wnioski. Wizy są wydawane szybko biznesmenom, turystom, krewnym jadącym w odwiedziny. Ale są też tacy, którzy po prostu szukają w Stanach zarobku, co jest całkiem zrozumiałe, ale zmusza nas do ostrożności".

W roku finansowym 2001 pracownicy Departamentu Stanu rozpatrzyli na całym świecie 10,5 mln podań o wizy nieimigracyjne (pobyt do 90 dni) i prawie 630 tys. wniosków o wizy imigracyjne. 71% podań o wizy nieimigracyjne załatwiono pozytywnie. Decyzje urzędników podlegają wewnętrznej kontroli m.in. z udziałem specjalistów od oszustw wizowych - pisze tygodnik.

Skoro jest tak dobrze, czemu się zdarzyła tragedia 11 września? Rząd Busha znalazł wyjaśnienie tej dramatycznej wpadki: brak wymiany informacji między służbami specjalnymi, a korpusem konsularnym.

Źródło artykułu:Polityka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)