"Przy Lepperze zostanie 15 posłów - ludzi Maksymiuka"
Według byłego posła Samoobrony Alfreda Budnera, rozpad klubu Samoobrony jest przesądzony, a przy szefie partii Andrzeju Lepperze zostanie ok. 15 posłów - jak powiedział - "ludzi Maksymiuka związanych z dawnym służbami bezpieczeństwa".
02.08.2007 | aktual.: 02.08.2007 13:36
Alfred Budner i inny były działacz Samoobrony Ryszard Czarnecki nie ukrywają, że rozmawiają ze swoimi dawnymi kolegami o wsparciu dla rządu Jarosława Kaczyńskiego.
W rozmowie z TVN24 Budner wyliczał, że wśród "piętnastki", która nie opuści Leppera będą: Genowefa Wiśniowska, Janusz Maksymiuk, Krzysztof Filipek i Krzysztof Sikora oraz - jak powiedział - "ludzie Maksymiuka związani z dawnym służbami bezpieczeństwa". Oni nie mają wyjścia, bo nikt rozsądny ich nie przyjmie - dodał.
Budner podkreślił, że "jest pewny", iż dojdzie do "rozsypania się" klubu Samoobrony liczącego obecnie 44 posłów i nie wykluczał, że w Sejmie powstanie nowy klub.
Jak mówił, rozmawia ze swoimi dawnymi kolegami klubowymi o "bezzasadności pozostawania w zaklętym kręgu Leppera i Maksymiuka". Są w Samoobronie normalni ludzie, którzy trzeźwo postrzegają sytuację, nie pójdą już na żadne ustępstwa wobec Leppera, który wiele obiecywał i nie wywiązał się z tych obietnic - dodał. W jego ocenie, został już położony "mocny fundament" pod nowy klub.
Również Ryszard Czarnecki (europoseł, wykluczony z Samoobrony w lipcu) przyznaje, że rozmawia z posłami Samoobrony o wsparciu dla rządu Jarosława Kaczyńskiego. W jego ocenie, takie rozmowy prowadzi także nowy minister rolnictwa Wojciech Mojzesowicz (poseł PiS, kiedyś również związany z Samoobroną).
Mojzesowicz rozmawia z posłami, także z posłami Samoobrony, wiem, że dzwonią do niego, wiem, że umawiają się na spotkania. Ja również nie odkładam telefonu, gdy dzwonią moi koledzy z Samoobrony, rozmawiam z nimi, spotykam się i tłumaczę, że alternatywy dla rządu Jarosława Kaczyńskiego nie ma, a jeśli jest to gorsza, bo liberalna - podkreślił Czarnecki rano w rozmowie z radiową "Trójką".
Czarnecki dodał, że posłowie Samoobrony "nie są samobójcami". Większość z nich ma świadomość, że wyjście Samoobrony z koalicji oznacza prawie na pewno nowe wybory, czyli ufundowanie władzy dla liberałów z PO i postkomunistów z SLD - mówił.
Zaznaczył jednak, że on sam jest za tym, by cała Samoobrona zdecydowała się na pozostanie w koalicji. Jak mówił, liczy na to, że podczas zaplanowanych na niedzielę obrad Rady Krajowej Samoobrony nie dojdzie do "głupoty", czyli do wycofania ministrów rekomendowanych przez tę partię z rządu.
Z kolei w ocenie Budnera, pierwsze po wakacjach posiedzenie Sejmu (22-24 sierpnia) będzie kluczowe dla przyszłości Samoobrony. Spodziewa się, że jeśli dojdzie wówczas do głosowania nad skróceniem kadencji Sejmu, to większość posłów Samoobrony - wbrew Lepperowi - zagłosuje za utrzymaniem parlamentu i koalicji.
Jeśli jednak dojdzie do wcześniejszych wyborów parlamentarnych to - według Budnera - ludzie, którzy odejdą z Samoobrony, wystartują w nich z list PiS lub samodzielnie, pod szyldem własnej nowej formacji, która - jak mówił - mogłaby nosić nazwę "Samoobrona Odrodzenie".
Budner uważa, że im wcześniej odbędą się przedterminowe wybory do Sejmu i Senatu (np. jesienią), tym bardziej prawdopodobne, że dawni działacze Samoobrony znajdą się na listach PiS. Z naszej strony padła propozycja tego rodzaju, że jesteśmy potrzebni, żeby przyciągnąć elektorat wiejski - powiedział. Z kolei jeśli wybory miałby się odbyć wiosną przyszłego roku, wówczas będzie czas - mówił - na budowanie nowej formacji.
W ocenie Budnera, Andrzej Lepper jest już "człowiekiem przegranym", a w Samoobronie rządzi Janusz Maksymiuk. Maksymiuk ze swoim dworem to partia elit niekoniecznie praworządnych - dodał.