ŚwiatPrzodkowie Inuitów namieszali w ekosysytemie

Przodkowie Inuitów namieszali w ekosysytemie

Przodkowie Inuitów, mieszkańców arktycznych obszarów dzisiejszej Kanady, pozostawili trwałe ślady swojego bytowania w ekosystemie. Widoczne do dziś, zostały niedawno odkryte przez kanadyjskich badaczy - informuje magazyn "Proceedings of the National Academy of Sciences".

Przodkowie Inuitów namieszali w ekosysytemie
Źródło zdjęć: © AFP

02.02.2004 | aktual.: 02.02.2004 16:56

W trakcie ostatnich prac kanadyjscy naukowcy natknęli się na wyraźne ślady dawnej działalności ludzkiej, nadal widoczne w arktycznym ekosystemie. Analiza osadów dennych sprzed 400 lat wykazała nienaturalny rozwój mchów i glonów, którego przyczyną były wielkie ilości mięsa zalegające wokół osad arktycznych koczowników.

Badania na wyspie Somerset, leżącej 700 km na północ od koła podbiegunowego, przeprowadził interdyscyplinarny zespół naukowców, kierowany przez dr Marianne Douglas, profesor geologii Uniwersytetu w Toronto.

Odnalezione ślady pozostawili członkowie kultury Thule, wędrowni łowcy wielorybów i myśliwi, którzy udoskonalili technikę polowań na terenach arktycznych. Jako pierwsi zaczęli posługiwać się harpunem i pływakami z foczej skóry oraz korzystać ze skórzanych łodzi. Na Somerset i pobliskich wyspach odnaleziono dotychczas najwięcej śladów tych przodków Inuitów.

Badając skład warstw zalegających dna wielu małych stawów naukowcy odkryli, że odbiegający od normy rozwój mchów i glonów pomiędzy 800 a 400 lat temu musiał być związany z obecnością ludzką w otaczającym środowisku. Największy wzrost masy mchów i glonów sprzed co najmniej 400 lat zanotowano w okolicach stanowisk archeologicznych, tymczasowych obozów letnich i zimowych osad.

Przyczyną takiego rozrostu były, zdaniem kanadyjskich badaczy, duże ilości substancji odżywczych, pochodzących z rozkładającego się mięsa i kości upolowanych ssaków morskich. W ocenie Julesa Blais, biologa z Uniwersytetu w Ottawie, członkowie kultury Thule wykorzystywali ponad 60% masy złowionych ofiar. Reszta dostawała się do wód gruntowych, płytkich stawów i gleby.

"Nasze badania wykazały obecność śladów długoterminowej ingerencji ludzkiej w miejscu, w którym najmniej można się było ich spodziewać. Wydaje się to całkowicie paradoksalne, ponieważ mamy w zwyczaju myśleć o dalekiej Arktyce jak o krainie nienaruszonej przez lokalne społeczności" - powiedział John Smol, paleoekolog z Królewskiego Uniwersytetu w Kingston i uczestnik ostatnich badań.

Badacze podkreślają, że obecności tych śladów, mimo co najmniej czterech wieków, jakie upłynęły od opuszczenia ostatnich stanowisk, pozwala patrzeć z optymizmem na dalsze badania Arktyki. "W przyszłości mamy nadzieję na zastosowanie tej techniki do badań innych stanowisk archeologicznych, często jeszcze starszych, na terenie Arktyki oraz poza nią" - powiedziała Marianne Douglas.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)