Przezimować zmianę rządu
Struktury MSZ i polskie placówki
dyplomatyczne stały się przechowalnią kadr wywodzących się z
głębokiego PRL-u, twierdzi "Nasz Dziennik". Według tej gazety
stara ekipa czyni gorączkowe przygotowania, by po raz kolejny
"przezimować" zmianę rządu.
26.10.2005 | aktual.: 26.10.2005 07:15
W perspektywie przyszłej koalicji z PO, Prawo i Sprawiedliwość nie powinno oddawać Platformie MSZ, apeluje "Nasz Dziennik". Po integracji z Unią Europejską nie można prowadzić polityki wewnętrznej bez powiązania z polityką zagraniczną. Bez dyplomacji PiS będzie ślepe i głuche, a to odbije się na jego wyniku wyborczym za 4 lata - twierdzi pracownik MSZ, pragnący zachować anonimowość.
Według niego, niechętne PiS i braciom Kaczyńskim komentarze prasy zachodniej po wyborach są w dużej części inspirowane przez równie niechętne tej partii polskie placówki dyplomatyczne w stolicach europejskich. - Politycy Prawa i Sprawiedliwości powinni wejść szturmem na europejskie salony, inaczej nie skonsumują wyborczego zwycięstwa, twierdzi rozmówca gazety.
Jego zdaniem w resorcie niezbędne są gruntowne zmiany kadrowe. Część pracowników MSZ zamierza bowiem "przetrzymać" nową władzę na placówkach zagranicznych. Obsada niektórych trąci głębokim PRL-em. Np. ambasador RP w Madrycie, była wiceminister w MSZ Grażyna Bernatowicz, jeszcze w latach 70. swoje prace naukowe podpisywała nazwiskiem męża - Bernatowicz-Bierut. Maciej Górski, ambasador RP w Grecji, a wcześniej w Rzymie, jest znany z tego, że grywał w tenisa z prezydentem Kwaśniewskim, a poza tym jego mama była... sekretarką Bieruta. Sam dyrektor generalny MSZ Krzysztof Jakubowski, odpowiedzialny za kadry tzw. służby zagranicznej, jest szwagrem byłej posłanki SLD Aleksandry Jakubowskiej. On też wybiera się obecnie na zagraniczną placówkę do Indii.
Zabawna sytuacja - jak pisze "Nasz Dziennik" - powstała w ambasadzie polskiej w Berlinie; mamy tam... trzech ambasadorów - jednego pełnomocnego i dwóch tytularnych. Ambasador pełnomocny - Andrzej Byrt, znany z proniemieckiego nastawienia, w oświadczeniu lustracyjnym przyznał się do współpracy z SB. (PAP)