Przez pomyłkę burmistrza ludzie są na bruku
Dwie rodziny bez dachu nad głową, kolejne
trzy czekające na eksmisję to efekt pomyłki byłego burmistrza
gminy Centrum Jana Wieteski. Trzy lata temu bezprawnie przekazał
byłym właścicielom kamienicę przy ul. Londyńskiej 26 wraz z
lokatorami - informuje "Życie Warszawy".
Przez bezprawie, jakiego dopuścił się Jan Wieteska, życie moje i mojej rodziny zmieniło się w koszmar. Od kilku miesięcy jestem bezdomny. Wraz z niepełnosprawnym dzieckiem i żoną koczuję na działkach. Gdzie jest prawo? Gdzie sprawiedliwość? - rozpacza Robert Antolak. Jeszcze w maju mieszkał w kamienicy na Saskiej Kępie. Został stamtąd wyrzucony.
Dom przy ul. Londyńskiej 26 ma długą, sięgającą czasów przedwojennych historię. Kiedyś żyło się tu sielsko. Ostatnie dwa lata jednak to same ludzkie dramaty. Rodziny Roberta Antolaka, Hanny Markowskiej czy Hanny Patoki sprowadziły się na Londyńską pod koniec lat 40. Po wojnie dom był dwupiętrową ruiną. Chociaż niegdyś stanowił własność prywatną, władze go upaństwowiły.
W latach 1947-1948 za pieniądze Zakładu Szkolenia i Usług Socjalnych budynek wyremontowano, a w 1963 r. dobudowano dwa piętra. Zamieszkali w nim jego budowniczy - członkowie wspomnianego wyżej przedsiębiorstwa, którzy za swe mieszkania zapłacili po 10 procent wartości. I mieszkaliby pewnie spokojnie do dziś, gdyby nie decyzja byłego burmistrza gminy Centrum Jana Wieteski.
W maju 2001 r. przekazał on całą kamienicę wraz z mieszkającymi w niej lokatorami spadkobierczyni przedwojennych właścicieli domu - Krystynie Gardockiej-Żakiewicz. Wtedy właśnie zaczęła się nasza gehenna - opowiadają lokatorzy. Właścicielka postanowiła pozbyć się mieszkańców domu. Rok temu wyeksmitowała pierwszą rodzinę. W maju tego roku dach nad głową stracił kolejny lokator - Robert Antolak. Lada moment może to spotkać także Hannę Markowską i Hannę Patokę. Choć płacimy regularnie czynsz, właśnie rozwiązano z nami umowy najmu - skarżą się kobiety.
Tymczasem dramat mieszkańców domu nie powinien w ogóle się zdarzyć. Okazuje się, że Krystyna Gardocka stała się posiadaczką budynku przez błędną decyzję Jana Wieteski i nie ma do niego żadnych praw. Potwierdza to inspekcja biura kontroli wewnętrznej urzędu miasta przeprowadzona w lutym tego roku. (PAP) Życie Warszawy - Fatalna pomyłka burmistrza