PolskaPrzez miesiąc policjanci jechali do skradzionego auta

Przez miesiąc policjanci jechali do skradzionego auta

Przez ponad cztery tygodnie sopoccy policjanci szukali skradzionego samochodu, chociaż informację co do miejsca, w którym auto się znajduje, otrzymali kilka dni po jego zaginięciu.

27.01.2009 08:50

Luksusowe volvo zniknęło 12 grudnia. Mniej więcej w tym samym czasie do jednej z sopockich aptek wszedł mężczyzna, który stwierdził, że przed budynkiem znalazł kluczyki do samochodu. Pracownice apteki ustaliły, że pasują do stojącego przed apteką nowego volvo. Wywiesiły kartkę, na której napisały, że kluczyki do auta można odebrać w aptece.

Właściciel samochodu się nie zgłosił, więc pracownice apteki postanowiły poinformować o sprawie policję. - Powiedziałyśmy, jak wygląda sytuacja, podałyśmy numery wozu, nasze zgłoszenie zostało przyjęte przez dyżurnego - relacjonuje pani Iwona, jedna z pracownic apteki. - Reakcji nie było jednak żadnej, przynajmniej do nas nikt z policji się nie zgłosił.

Mijały kolejne dni. Nadeszły święta Bożego Narodzenia, Nowy Rok, tymczasem volvo jak stało pod apteką, tak stało. Samochód miał warszawskie numery rejestracyjne, więc pracownice apteki próbowały na własną rękę znaleźć jego właściciela. Zadzwoniły do warszawskiego magistratu, tam jednak odmówiono im udzielenia informacji na temat osoby, która mogła być właścicielem samochodu. W połowie stycznia zgłosiły sprawę Straży Miejskiej.

Strażnik, który na zgłoszenie odpowiedział, ustalił szybko, że zaparkowane przed apteką auto znajduje się w ewidencji samochodów skradzionych. Dopiero wtedy, przynajmniej oficjalnie, na miejscu pojawiła się policja.

Funkcjonariusze tłumaczą, że sprawa jest wyjaśniana.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)