PolskaPrzewoźnicy grożą paraliżem komunikacyjnym

Przewoźnicy grożą paraliżem komunikacyjnym

Prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek zasugerował, że jeżeli rząd nie przystąpi natychmiast do rozmów, to dojdzie do podobnego paraliżu jaki ma miejsce w Hiszpanii.

Przewoźnicy grożą paraliżem komunikacyjnym
Źródło zdjęć: © AP

11.06.2008 | aktual.: 11.06.2008 15:55

Zrzeszenie skierowało do premiera pięć postulatów. Przewoźnicy nie zgadzają się na wprowadzenie opłat za przejechane kilometry na autostradach. Zrzeszenie domaga się też od rządu, aby sprawdził czy przy kalkulacji cen, koncerny paliwowe nie stosują praktyk spekulacyjnych. Przewoźnicy żądają też rozwiązania problemu kilkudniowego oczekiwania na odprawy na wschodniej granicy. Jan Buczek zarzucił też rządowi, że przewoźnicy, którzy rozliczają się w euro, tracą na tym, że rząd - jak to ujął - "majstruje" przy kursie złotego.

Szef Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, Jan Buczek zarzuca rządowi brak konsultacji związanych z wprowadzeniem opłat za korzystanie z autostrad i innych dróg krajowych w miejsce dotychczasowych winiet. Winiety umożliwiają kierowcom tirów bezpłatny przejazd autostradami.Transportowcy obawiają się, że dodatkowe opłaty sprawią, iż działalność ich firm stanie się nieopłacalna.

Przedsiębiorcy domagają się także obniżenia akcyzy na olej napędowy dla firm transportowych a także udrożnienia granicy wschodniej, złagodzenia skutków wysokiego kursu złotówki wobec euro i zniesienia ograniczeń dotyczących wwozu paliwa do Polski.

Przewoźnicy przeprowadzili w środę akcję protestacyjną. Polegała ona na zatrzymaniu pojazdów na godzinę. Z obliczeń prowadzonych przez przewoźników wynika, że w proteście wzięło udział co najmniej 50 tysięcy pojazdów. Władze Zrzeszenia przypuszczają jednak, że w akcji mogło wziąć udział znacznie więcej - może nawet ponad 100 tysięcy kierowców.

Protest kierowców ciężarówek nie spowodował większych utrudnień w kraju. Na Lubelszczyźnie strajk przebiegał spokojnie. Kilkadziesiąt TIR-ów zatrzymało się na poboczu w Międzyrzecu Podlaskim. Na krajowej trasie nr 2 nie było utrudnień, podobnie na drodze przed polsko-białoruskim przejściem granicznym w Koroszczynie oraz na krajowej 17. prowadzącej do przejścia w Hrebennem.

W regionie świętokrzyskim tylko nieliczni kierowcy przyłączyli się do protestu. Ci którzy stanęli samochodami na parkingach - zrobili to w ramach obowiązkowej 45-minutowej przerwy.

Protest przewoźników w Wielkopolsce był niemal niewidoczny. Kierowcy tirów na godzinę przystawali na poboczach dróg albo na parkingach, ale ruch w całym regionie odbywał się sprawnie.

Podobnie sytuacja wyglądała w Łodzi. Na godzinę ciężarówki zatrzymały się jedynie przy drogach dojazdowych do miasta.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)