Przewodniczący watykańskiej Rady Biskupów może paść ofiarą sprawy abp Wielgusa
Przewodniczący watykańskiej Rady Biskupów kardynał Giovanni Battista Re może być następną ofiarą skandalu związanego z nominacją abp. Stanisława Wielgusa na metropolitę warszawskiego i jego rezygnacją w następstwie prasowych doniesień o jego przeszłości - twierdzi rzymski korespondent dziennika "The Independent" Peter Popham.
13.01.2007 13:15
Po ujawnieniu przeszłości abp. Wielgusa i jego ustąpieniu kardynał Re powiedział, że nic mu nie było wiadomo o domniemanej współpracy abp. Wielgusa ze służbą bezpieczeństwa PRL. Według korespondenta "The Independent", wypowiedź tę przyjęto w Watykanie sceptycznie i pojawiły się pogłoski o odsunięciu kardynała na boczny tor.
Popham pisze, że wydarzenia wokół nominacji abp. Wielgusa w najwyższym stopniu rozgniewały Benedykta XVI i spowodowały, że znalazł się w izolacji. W odróżnieniu od wcześniejszego kryzysu, z którym się zmierzył, tym razem nie idzie o jego słowa (wypowiedziane o muzułmanach), lecz o jego osąd.
Brytyjski korespondent cytuje znanego watykanistę, Marco Politiego, według którego nazwisko abp. Wielgusa nie figurowało na oryginalnej liście kandydatów na stanowisko metropolity warszawskiego, lecz zostało dodane na osobisty wniosek Benedykta XVI.
Popham twierdzi, iż skandal wokół nominacji abp. Wielgusa zaszkodzi Benedyktowi XVI także i z tego powodu, że aprobując ją mówił o "pełnym zaufaniu" wobec niego oraz o tym, że wyznaczając go "wziął pod uwagę wszystkie życiowe okoliczności, łącznie z tymi, które dotyczą przeszłości".
"Sugerowało to, że papież wiedział o ciemnych stronach przeszłości abp. Wielgusa, ale zdecydował się je pominąć" - uważa Popham. Może to oznaczać - jego zdaniem - że Benedykt XVI nie ma w swoim najbliższym otoczeniu mądrych doradców lub też doradcy ci celowo doradzają mu źle, ponieważ mu źle życzą.