Przestępcy w parlamencie? Tylko u nas!
Polska jest jednym z najbardziej
tolerancyjnych krajów wobec posłów-kryminalistów. Według ustaleń
zagranicznych korespondentów "Rzeczpospolitej" w większości krajów
są procedury umożliwiające pozbawiania foteli w parlamencie posłów
skazanych przez sądy prawomocnymi wyrokami. U nas wciąż skazani
parlamentarzyści nie tracą stanowisk - pisze gazeta.
Kilka dni temu posłanka Samoobrony Danuta Hojarska została skazana za przywłaszczenie maszyn rolniczych na półtora roku więzienia i zapłatę bankowi 48 tysięcy zł. Wykonanie wyroku sąd zawiesił na pięć lat. Czy to coś zmieni w jej działalności politycznej? Nie. Hojarska zachowa fotel w Sejmie, diety i wszystkie przywileje. W wielu europejskich krajach byłoby to niemożliwe. Gdyby Hojarska była deputowaną do Bundestagu, już nie miałaby mandatu. Niemiecki parlamentarzysta skazany na okres pozbawienia wolności powyżej jednego roku - nawet jeśli jest to wyrok w zawieszeniu - traci stanowisko - podaje dziennik.
Podobnie jest w sąsiedniej Austrii. Konstytucja z roku 1955 przewiduje, że parlamentarzyści tracą mandat, jeśli są skazani prawomocnym wyrokiem sądu o przestępstwo umyślne. W Wielkiej Brytanii poseł automatycznie traci mandat, jeśli został skazany na ponad rok wiezienia. Traci stanowisko również wtedy, gdy udowodniono mu korupcję - informuje "Rzeczpospolita".
W Belgii prawo jest jeszcze surowsze. Skazanie prawomocnym wyrokiem sądu oznacza automatycznie utratę mandatu poselskiego w przypadku każdego wyroku powyżej czterech miesięcy więzienia, nawet w zawieszeniu. W dodatku immunitet w Belgii nie chroni przed aresztowaniem, jeśli deputowany zostanie przyłapany na gorącym uczynku lub w ciągu 24 godzin od popełnienia przestępstwa - pisze dziennik. (PAP)