Przestępcy o złotych sercach
Policja szuka dwóch bandytów, którzy napadli na 21-letniego chłopaka. Przestępcy zadali mu ciosy nożem. Potem sami zadzwonili po pogotowie i czekali na przyjazd karetki.
Na razie nie wiadomo jeszcze, czy cała historia jest prawdziwa, czy została wymyślona przez ofiarę napadu. Policjanci na razie opierają się tylko na zeznaniach 21-letniego Adama, który obecnie przebywa w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku. Chłopak przeszedł tam poważną operację. Obecnie stan 21-latka jest jednak stabilny i nic jego życiu nie zagraża. Policjantom udało się już wstępnie przesłuchać chłopaka. Funkcjonariuszom powiedział, że we wtorek 18 maja po północy przechodził przez centrum handlowe "Gildia", kiedy nagle został zaatakowany przez dwóch młodych mężczyzn. Bandyci zagrozili mu nożem, zerwali złoty łańcuszek, ukradli zegarek oraz 500 złotych gotówki. Razem z łupem zaczęli uciekać.
- Wtedy ten chłopak popełnił poważny błąd - relacjonuje funkcjonariusz sekcji kryminalnej Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Mógł zadzwonić po policję, mógł poprosić o pomoc kogokolwiek. Patrol policji bez większego trudu odnalazłby sprawców. Niestety, 21-latek dogonił swoich oprawców. Jeden z nich zadał mu ciosy nożem.
Adam leżąc na chodniku przy ul. 3-go Maja tracił przytomność. Wtedy jednak stała się rzecz, o jakiej dawno już nie słyszeli gdańscy śledczy. Adam zeznał policjantom, że obaj napastnicy postanowili mu pomóc. - Jeden z nich wezwał przez telefon pogotowie, a drugi w tym czasie pilnował 21-latka. Kiedy przyjechali lekarze, obaj uciekli - mówi Beata Zając z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Intensywne śledztwo w tej sprawie prowadzi Komenda Miejska. Osoby, które widziały zdarzenie proszone są o kontakt pod nr tel. 32 16 222.
Waldemar Ulanowski