PolskaPrzesłuchanie sędzi Kąckiej

Przesłuchanie sędzi Kąckiej

Warszawska sędzia Dorota Kącka została przesłuchana przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego, który sprawdza stawiane jej zarzuty. Ukarania prawniczki domagają się inni pokrzywdzeni, wśród nich Przemysław Gintrowski.

W lipcu 2008 r. do sędziego Rafała Kanioka, zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, trafił wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sędzi Doroty Kąckiej. Chodzi o rażące naruszenie zasady bezstronności sędziego, a tym samym złamanie zasad etyki zawodowej. W sezonie urlopowym niewiele się działo. Dlatego w czwartek (4 września) zatelefonowaliśmy do sędziego Kanioka z pytaniem o postępy w sprawie. Wszcząłem procedurę. Właśnie przesłuchuję panią Kącką – powiedział „Gazecie Polskiej” sędzia Kaniok.

Wyrok bez zachowania bezstronności

Od pierwszej publikacji na temat postawy sędzi Doroty Kąckiej minęły ponad dwa miesiące. Dlatego przypomnimy najważniejsze fakty.

29 kwietnia 2007 r. w „Gazecie Polskiej” ukazał się artykuł „Farsa w mokotowskim sądzie”. Opisaliśmy w nim, że warszawski radca prawny Marek K. zgłosił się do Janusza M., który był stroną w jednym z procesów. Prawnik zaoferował swoją pomoc i zażądał za to pieniędzy. Powoływał się przy tym na swoją żonę, Dorotę Kącką, która wówczas orzekała w mokotowskim sądzie.

Po trzech miesiącach od tej publikacji do wydziału IV cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynął pozew Joanny K., która poczuła się urażona jednym z artykułów „Gazety Polskiej”. Powódka zażądała od Niezależnego Wydawnictwa Polskiego – wydawcy tygodnika – wpłaty 100 tysięcy złotych na rzecz Stowarzyszenia Edukacji Prawnej w Warszawie. Sprawa trafiła do Doroty Kąckiej, która wcześniej została nominowana na sędziego sądu okręgowego. Według prawników, z którymi rozmawialiśmy, sędzia Kącka powinna wyłączyć się z orzekania w tej sprawie w obawie przed zarzutami o brak bezstronności. Mówi o tym artykuł 49 kodeksu postępowania cywilnego: „sąd wyłącza sędziego na jego żądanie lub na wniosek strony, jeżeli między nim a jedną ze stron lub jej przedstawicielem zachodzi stosunek osobisty tego rodzaju, że mógłby wywołać wątpliwości co do bezstronności sędziego”. Sędzia Kącka zachowała się jednak inaczej. Przewodniczyła składowi orzekającemu, który wydał wyrok nakazujący pozwanym zapłacenie 50 tysięcy złotych. Ta
sytuacja oburzyła środowisko prawnicze.

Po prostu nie mogę uwierzyć. To się w głowie nie mieści. Będę zdumiony, jeśli sprawą nie zajmie się sąd dyscyplinarny – mówił dwa miesiące temu na naszych łamach adwokat Piotr Kruszyński. Niewiele mnie już zaskakuje w naszej ojczyźnie. Ta sytuacja należy do takich wyjątków. Zachowanie sędzi budzi poważne wątpliwości co do jej bezstronności – dodawał profesor Marian Filar.

Lista dziwnych przypadków

Tymczasem do redakcji „Gazety Polskiej” zaczęli zgłaszać się ludzie, którzy mieli do czynienia z warszawską sędzią. I opowiadali swoje historie. Jedną z nich była relacja Joanny i Dobromira Gniewków z Warszawy, którzy od dłuższego czasu są w sporze z władzami Spółdzielni Mieszkaniowej „Wyżyny”.

Zakończył się przewód dowodowy i sędzia ustnie ogłosiła termin publikacji wyroku. Nauczona doświadczeniem nie ufam sądom. Dlatego w sekretariacie sprawdziłam protokół z rozprawy. I tam zobaczyłam, że wpisano inny dzień ogłoszenia wyroku. Gdybym o tym nie wiedziała, minąłby czas na złożenie wniosku o pisemne uzasadnienie orzeczenia, a tym samym wyrok byłby prawomocny – oburza się Joanna Gniewek, która złożyła wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego w sprawie opisywanej przez nas sędzi. „Zachowanie [Doroty Kąckiej – przyp. red.] rodziło podejrzenia, iż sędzia chciała tak ogłosić wyrok, aby uniemożliwić pozwanym terminowe wniesienie apelacji” – napisali państwo Gniewkowie do zastępcy rzecznika dyscyplinarnego. Zwrócili również uwagę na inny kardynalny błąd, który wytknął sąd apelacyjny. Sąd pod przewodnictwem Doroty Kąckiej przesłuchał Ryszarda Ć. jako biegłego, choć on takowym nie był.

Z „Gazetą Polską” skontaktował się również znany muzyk Przemysław Gintrowski. Artysta wybudował dom na warszawskim Wilanowie. Po pewnym czasie działająca tam Spółdzielnia Budowy Domków Jednorodzinnych „Patio” zażądała od niego kilku tysięcy złotych za „opłaty eksploatacyjne z tytułu korzystania z domu jednorodzinnego”. Gintrowski odmówił, a spółdzielnia „Patio” złożyła pozew do Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa. Sprawą zajmowała się sędzia Dorota Kącka i wydała nakaz zapłaty.

Byłem zdumiony, bo „Patio” nie ma żadnych praw do naszego gruntu, a tym samym nie było podstaw do uznania ich roszczeń – tłumaczył „Gazecie Polskiej” Przemysław Gintrowski, który odwołał się do sądu wyższej instancji. I ten przyznał mu rację. Dla muzyka sprawa się jednak nie zakończyła. Teraz domaga się wyciągnięcia konsekwencji wobec Doroty Kąckiej i także zwróci się do zastępcy rzecznika dyscyplinarnego.

Wcześniej tego nie zrobiłem, bo nie wiedziałem, że istnieje taka możliwość. Sprawę pozwu „Patio” można było wyjaśnić już na początku. Przy odrobinie dobrej woli i zbadaniu dokumentów. A tak bez jakiegokolwiek uzasadnienia zmarnowano trzy lata i sporo pieniędzy – mówi Przemysław Gintrowski. Chciałbym, aby sędziowie, nierzadko decydujący o ludzkich losach, poważnie podchodzili do swoich obowiązków. Przy mojej sprawie tego zabrakło.

Czas na Krajową Radę Sądownictwa

Informowaliśmy już, że publikacjami „Gazety Polskiej” na temat Doroty Kąckiej zainteresowała się Krajowa Rada Sądownictwa. Dotychczas jednak nie mogła zająć stanowiska, ponieważ nie znała szczegółów opisywanych spraw. Spełniając prośbę sędzi Barbary Godlewskiej-Michalak, rzecznika prasowego Rady, dostarczyliśmy do biura KRS komplet informacji. Zrobiliśmy to przed wrześniowym posiedzeniem Rady, które rozpoczęło się we wtorek (9 września) i potrwa do piątku.

Porządek obrad ustalany jest w pierwszym dniu posiedzenia. Dlatego nie potrafię wcześniej powiedzieć, jaki będzie miało przebieg. Na pewno jednak przekażę wszelkie ustalenia po zakończeniu posiedzenia – zapewniła nas sędzia Godlewska-Michalak.

Dowiedzieliśmy się również, że swoją pracę kończą prawnicy z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Przypomnijmy, że doktor Janusz Kochanowski był zbulwersowany postawą sędzi Doroty Kąckiej.

W wywiadzie udzielonym „Gazecie Polskiej” stwierdził, że istnieją poważne wątpliwości, czy w tym przypadku została zachowana fundamentalna zasada bezstronności. Zapowiedział nawet zwrócenie się do Ministerstwa Sprawiedliwości o wszczęcie z urzędu postępowania dyscyplinarnego wobec warszawskiej prawniczki. Nie twierdzę, że sędzia Dorota Kącka wydała nieprawidłowy wyrok, ale jest on bez wątpienia dotknięty moralną skazą. Trzeba unikać sytuacji, które stwarzają tego rodzaju wątpliwości – tłumaczył dr Janusz Kochanowski.

Grzegorz Broński

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)