Prześladowany za udawanie współpracy z SB znów cierpi
Sąd przyznał odszkodowanie prześladowanemu przez wiele lat poznańskiemu opozycjoniście Tadeuszowi Koraszewskiemu. Działająca w imieniu Skarbu Państwa prokuratura jest temu przeciwna, twierdząc, że działacz "Solidarności" był agentem.
Tymczasem zachowana dokumentacja potwierdza, że za wiedzą swoich kolegów Koraszewski podjął pozorną współpracę, by utrudniać działania SB.
Sąd Okręgowy w Poznaniu przyznał w ubiegłym miesiącu mieszkającemu w Szwecji poznaniakowi 25 tys. złotych odszkodowania za internowanie. Uznał, że należał on do osób najbardziej prześladowanych.
Były opozycjonista nie krył przed sądem, że podpisał w 1977 roku deklarację współpracy z SB. O tym, że nie była on szczera, świadczą jednak liczne dokumenty. Bezpieka dzięki podsłuchom w mieszkaniu Stanisława Barańczaka (w tamtym czasie lidera opozycji w Poznaniu) dowiedziała się, że Koraszewski opowiedział o wszystkim kolegom i zamierza wykorzystać pretekst współpracy do działań przeciwko SB. Oficer, który "zwerbował" opozycjonistę, liczył na to, że uda się go skłonić do prawdziwej współpracy. Dlatego zgodził się na jego wyjazd do Szwecji, do zamieszkałego tam znanego ze wspierania działań opozycji brata. Koraszewski miał go inwigilować, ale zamiast tego opisał w paryskiej "Kulturze" fakt uwikłania go we współpracę i zdradził metody działań SB. Chociaż ostrzegano go, by lepiej już nie wracał do Polski, zdecydował się na powrót. Odtąd był celem prześladowań. Wszczęto przeciwko niemu sprawę o kryptonimie "Kameleon", w ramach której m.in. pozbawiano go pracy.
Kiedy w latach 1980-1981 pracował w zarządzie Solidarności, starano się go kompromitować. Podczas internowania traktowano go jako kryminalistę, a w końcu zmuszono do emigracji z Polski (odmówiono mu potem nawet zgody na przyjazd na pogrzeb ojca).
Przed sądem zastrzeżeń do sprawy nie zgłaszał Instytut Pamięci Narodowej, który udostępnił sądowi kopie akt dotyczących opozycjonisty. Reprezentujący Skarb Państwa prokurator z Wydziału Postępowania Sądowego Prokuratury Okręgowej nie dowierzał jednak dokumentacji. Wystąpił o przesłuchanie oficera SB, który zarejestrował Koraszewskiego jako TW, a potem go prześladował. Sąd oddalił ten wniosek (oficer ten od dawna już nie żyje). Po przyznaniu emigrantowi odszkodowania prokurator wystąpił o pisemne uzasadnienie wyroku, co jest pierwszym krokiem do podważenia werdyktu.
- Czuję się jak opluty żebrak. Zastanawiam się nad wypowiedzeniem polskiego obywatelstwa - mówi Koraszewski rozżalony postępowaniem prokuratury. Wystąpił o odszkodowanie tylko dlatego, że znajduje się w trudnej sytuacji materialnej.
- W ocenie sądu nie budzi wątpliwości, że kontakty, jakie Tadeusz Koraszewski utrzymywał z SB, nie stanowiły zaprzeczenia działalności na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. Współpraca z SB od początku miała charakter pozorny - napisał w uzasadnieniu werdyktu sędzia Paweł Spaleniak. W ubiegłym tygodniu trafiło ono do prokuratury. Ma ona jeszcze tydzień na złożenie apelacji. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jest ona w trakcie przygotowywania.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/GlosWielkopolski: Chipsy i pasztet z nieprzyjemnymi niespodziankami