Przerwa w procesie stalinowskich śledczych
Wojskowy Sąd Garnizonowy w Warszawie przerwał
proces czterech stalinowskich śledczych, oskarżonych o
znęcanie się nad wysokimi rangą oficerami wojska, posądzanymi w
latach 40. i 50. o rzekomy spisek w wojsku. Przyczyna to operacja
jednego z podsądnych.
06.09.2006 | aktual.: 06.09.2006 11:33
Wszystkim grozi do 5 lat więzienia. Oskarżeni nie przyznają się do winy, twierdząc, że "wykonywali tylko rozkazy" i sami byli "ofiarami systemu".
Akt oskarżenia pionu śledczego IPN obejmuje trzech oficerów Informacji Wojskowej (ówczesnego kontrwywiadu wojskowego) Mariana P., Kazimierza T. i Zbigniewa K. oraz oficera UB Czesława Ś. Zarzucono im, że od 1949 r. do 1952 r. znęcali się fizycznie i psychicznie nad aresztowanymi generałami Stanisławem Tatarem, Stefanem Mossorem, Józefem Kuropieską i płk. Marianem Utnikiem. Chcieli ich zmusić do przyznania się do udziału w nieistniejącym spisku w wojsku, udziału w działalności agenturalnej na rzecz Zachodu i składania wyjaśnień zgodnych z koncepcją śledztwa.
Znęcanie się fizyczne i psychiczne polegało na długotrwałych, powtarzanych po kilkaset razy przesłuchaniach (także na stojąco i zimą przy otwartym oknie), pozbawianiu snu (przesłuchiwani miesiącami spali do 3 godzin na dobę), grożeniu śmiercią i represjami wobec rodzin, wyzwiskach, umieszczaniu w betonowym wilgotnym karcerze.
Do sądu stawili się wszyscy oskarżeni oprócz Czesława Ś. Rano pojechał po niego do domu patrol Żandarmerii Wojskowej. Syn oskarżonego poinformował jednak, że ojciec jest w szpitalu i we wtorek przebył operację usunięcia jelita grubego.
Wobec tego sąd ogłosił przerwę w procesie do 19 września. Przez ten czas zostanie ustalone, czy oskarżony może uczestniczyć w rozprawach, czy też sąd przesłucha go w szpitalu. Możliwe też, że sąd wyłączy sprawę Czesława Ś. do odrębnego postępowania.
"Sprawa Tatara" to najgłośniejszy polityczny proces pokazowy stalinowskiej Polski, w którym pod sfabrykowanymi zarzutami sądzono grupę wojskowych z armii II Rzeczypospolitej i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W procesie zapadły wysokie wyroki. Około 20 innych, nieco niższych rangą oficerów, skazano potem na śmierć w tzw. procesach odpryskowych.
Wykonawcą całego scenariusza był nadzorujący śledztwo płk Antoni Skulbaszewski, sowiecki oficer i szef Informacji. Pomagał mu późniejszy wiceszef Informacji, a wówczas szef jej oddziału śledczego, płk Władysław Kochan - skazany za "sprawę Tatara" w 1959 r. na 5 lat więzienia (odsiedział niespełna rok) oraz degradację. 89-letni Kochan ma zeznawać jako świadek w tym procesie. Ostatnio MON odebrało mu prawo do ponad 3 tys. zł wojskowej emerytury.
Podstawą oskarżenia były głównie materiały archiwalne IPN, gdyż wszyscy pokrzywdzeni już nie żyją. Prokurator ujawnił, że w śledztwie oskarżeni powoływali się na rozkazy od przełożonych. Podkreślił, że Sąd Najwyższy przy wyroku na Kochana uznał, iż rozkaz nie zwalnia od odpowiedzialności, a przestępczy rozkaz nie może być wykonany.
Główna Komisja Badania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu (poprzedniczka IPN) zdołała jeszcze w latach 90. zebrać dowody winy 28 funkcjonariuszy Informacji ze sprawy "spisku". Śledztwo przejął utworzony w 2000 r. IPN. Dwóch oficerów Informacji ze sprawy "spisku" osądziły już sądy: Henryk O. dostał rok więzienia w zawieszeniu, a Leopold S. - półtora roku w zawieszeniu. W warszawskim IPN trwa jeszcze kilka śledztw wobec śledczych od "spisku".