Przerażające zeznania ws. śmierci dzieci w Pucku
Nieprawda w dokumentach, szkolenia, których nie było, wydanie opinii o rodzicach bez spotkania z nimi - takie szokujące fakty o Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku wychodzą na jaw w trakcie procesu dwóch byłych dyrektorek PCPR.
W kwietniu przed Sądem Okręgowym w Gdańsku ruszył proces w sprawie Anny i Wiesława C. Małżeństwo oskarżono o znęcanie się nad dziećmi oraz pobicie ze skutkiem śmiertelnym 3-letniego Kacpra; za drugie z przestępstw grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Anna C. jest też oskarżona o zabójstwo 5-letniej Klaudii, za co kobiecie grozi nawet dożywocie.
Proces toczy się przed puckim oddziałem zamiejscowym Sądu Rejonowego w Wejherowie. Prokuratura w Gdyni, która badała sprawę, oskarżyła obie kobiety o niedopełnienie obowiązków. Grozi za to kara do 3 lat więzienia.
W środę przed sądem zeznawała Anna Cz. Zeznała między innymi, że od razu zakwalifikowano ich jako zdolnych do przyjęcia aż piątki dzieci mimo, że debiutowali jako rodzice zastępczy.
- W pierwszym momencie byłam w szoku i zapytałam panią dyrektor, czy dam sobie radę. Odpowiedziała, że tak - mówiła. Dwie godziny później dzieci były już w nowym domu. Szkolenia też były fikcją. Zajęcia z BHP ograniczyły się do pytania, czy w domu jest gaśnica i obejrzenia domu.
- O przydzieleniu dzieci do rodziny zastępczej z Pucka zdecydowałam bez spotkania z małżeństwem Cz. - zeznała w przed sądem z kolei była psycholog z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Przyznała, że zrobiła to tylko na podstawie opinii koleżanki.
Natomiast w opinii, która zdecydowała o przydzieleniu dzieci do domu Cz. było napisane między innymi: "Anna Cz. ma tendencję do uzależniania od siebie własnych dzieci" oraz "Stosunek pani Anny do własnych rodziców może rzutować na funkcjonowanie jej rodziny". W sprawie dzieci z Pucka toczą się dwa procesy. Rodzice zastępczy Anna i Wiesław Cz. są oskarżeni o doprowadzenie do śmierci 3-letniego Kacpra i 5-letniej Klaudii. Z kolei dwie byłe dyrektorki puckiego PCPR odpowiadają za niedopełnienie procedur.
Chłopiec i dziewczynka, wraz z trójką rodzeństwa, zostali w ubiegłym roku umieszczeni przez puckie PCPR w rodzinie zastępczej prowadzonej przez małżeństwo C. Jak ustaliła pucka prokuratura, dwójka dzieci została śmiertelnie pobita przez opiekunów - sprawa toczy się już w sądzie.
Renata B., która sprawowała funkcję dyrektora puckiego PCPR w 2010 r. została oskarżona o to, że pozwoliła wówczas na - zdaniem prokuratury - niezgodne z przepisami zakwalifikowanie małżeństwa C. na rodzinę zastępczą. Małżeństwu przyznano taki status, mimo że nie przeszło specjalistycznego szkolenia; nie przeprowadzono też stosownego wywiadu, nie sprawdzono warunków mieszkaniowych i nie uzyskano właściwej opinii psychologicznej dotyczącej małżonków.
Z kolei następczynię Renaty B. - Beatę K. - prokuratura oskarżyła o to, że w styczniu 2012 r. wydała zgodę na umieszczenie pięciorga dzieci w rodzinie zastępczej C., nie sprawdzając sytuacji osobistej, rodzinnej, zawodowej i majątkowej rodziny, a także jej warunków mieszkaniowych. Prokuratorzy zarzucili też K., że po tym, jak piątka dzieci trafiła do rodziny C., ówczesna dyrektor PCPR nie zadbała o udzielenie małżeństwu należytego wsparcia i nie zapewniła właściwej kontroli pracy rodziców zastępczych.
Beata K. straciła stanowisko dyrektora PCPR w Pucku we wrześniu ubiegłego roku. Zwolniono ją dyscyplinarnie po tragicznej śmierci dzieci powierzonych rodzinie C. W śledztwie żadna z dwóch b. szefowych puckiego PCPR nie przyznała się do winy, obie odmówiły też złożenia wyjaśnień.
W styczniu ubiegłego roku do rodziców zastępczych - 32-letniej wówczas Anny C. oraz 39-letniego Wiesława C., mających dwójkę swoich dzieci w wieku 2 i 9 lat - trafiła piątka rodzeństwa w wieku od roku do 6 lat.
3 lipca zeszłego roku w domu rodziny C. doszło do śmierci powierzonego jej 3-letniego chłopca. Pucka prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Śledczy zawierzyli wówczas opiekunom, którzy wyjaśnili, że doszło do nieszczęśliwego wypadku - dziecko miało spaść ze schodów. Na możliwość śmierci w wyniku wypadku wskazywały też wyniki sekcji zwłok.
12 września ubiegłego roku w tej samej rodzinie zmarła 5-latka, siostra 3-letniego chłopca. Małżeństwo C. utrzymywało, że dziewczynka także zmarła w wyniku wypadku. 17 września, po otrzymaniu wyników sekcji zwłok dziewczynki, w których jednoznacznie jako przyczynę śmierci wskazano pobicie, śledczy zdecydowali o zatrzymaniu małżeństwa C., a następnego dnia przedstawili im zarzuty.
Źródło: Radio Gdańsk/PAP/RMF FM/WP.PL