Przeprowadzono drugą część eksperymentu z Tu‑154M
Prokuratorzy wraz z biegłymi nagrali dźwięki z kabiny tupolewa z numerem 102; nagrania te posłużą jako materiał porównawczy w przygotowywanej przez biegłych opinii dot. zapisów rejestratorów Tu-154M - poinformowała Naczelna Prokuratura Wojskowa.
24.03.2011 | aktual.: 24.03.2011 15:58
Rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa powiedział, że prokuratorzy wojskowi wraz z biegłymi z zakresu fonoskopii z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych "przeprowadzili drugą część eksperymentu procesowego połączonego z pobraniem do badań materiału porównawczego". Dodał, że eksperyment został przeprowadzony w drugim polskim Tu-154M o numerze bocznym 102.
- Celem eksperymentu było nagranie dźwięków urządzeń i elementów wyposażenia samolotu w trakcie jego lotu - dodał Rzepa. Zaznaczył, że pierwsza część tego eksperymentu została przeprowadzona już 28 stycznia tego roku, wtedy jednak biegli i prokuratorzy wykonywali swoje czynności w samolocie na ziemi - przy włączonych i wyłączonych silnikach. - To wynikało z tego, że samolot był niesprawny, bo biegli byli już wówczas przygotowani na przeprowadzenie całego eksperymentu - zaznaczył prokurator.
Materiał porównawczy uzyskany w ramach eksperymentu jest niezbędny do wydania przez krakowski instytut końcowej opinii fonoskopijnej. Ponadto, aby analiza ta mogła zostać ukończona, biegli muszą zbadać oryginalne nośniki w Rosji. Wniosek o pomoc prawną m.in. w tej kwestii polska prokuratura skierowała do Rosji w końcu stycznia.
Eksperyment podczas lotu drugiego polskiego Tu-154M o numerze bocznym 102 planuje także Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Ma on polegać na próbnym locie bez odwzorowywania warunków atmosferycznych, które panowały 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Lot Tu-154M o numerze 102 miałby wykazać m.in. czy załoga samolotu numer 101, który uległ katastrofie, miała dość czasu na przerwanie zniżania i bezpieczne poderwanie samolotu, by odejść na drugi krąg bądź odlecieć na lotnisko zapasowe.
W pierwszej połowie lutego poinformowano jednak o usterce drugiego tupolewa. Uszkodzony był w nim wyświetlacz systemu TAWS - ostrzegającego o zbliżaniu się do ziemi. Kierujący polską komisją badającą okoliczności katastrofy minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller informował, że z powodu tej usterki prace nad raportem końcowym komisji mogą się przedłużyć o sześć tygodni. Niedawno minister mówił, że raport nie będzie upubliczniony przed 10 kwietnia. Nadal też nie jest wyznaczony termin eksperymentu komisji.
W połowie marca poinformowano, że Tu-154M po usunięciu usterki ma już przywrócony status HEAD, potrzebny do przewozu najważniejszych osób w państwie. Dzięki temu przeprowadzenie eksperymentów stało się możliwe.
Płk Ryszard Filipowicz z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie mówił w połowie lutego, że eksperyment prokuratury jest odrębny od działań komisji. - Komisja badania wypadków lotniczych przeprowadzi eksperyment z udziałem innych biegłych i dotyczący innych dziedzin. Natomiast niewykluczone, że za jakiś czas, dłuższy czy krótszy, ten eksperyment zostanie powtórzony z udziałem biegłych, których powoła prokuratura wojskowa do wydania kompleksowej opinii - zaznaczał.