Świat"Przepraszam cię, kochanie, ale byłem porwany"

"Przepraszam cię, kochanie, ale byłem porwany"

30-letni mieszkaniec okolic Modeny, w północnych
Włoszech, nie chcąc spędzić romantycznego weekendu z narzeczoną
upozorował swoje własne porwanie. Zostanie mu postawiony zarzut
symulacji przestępstwa i nieuzasadnionego wszczęcia alarmu.

Ogrodnik z miejscowości San Cesario sul Panaro obiecał swej ukochanej, że na trwający właśnie długi weekend zabierze ją do Paryża. Nie miał jednak na to pieniędzy, ale chciał jednocześnie wyjść z tej sytuacji z honorem.

Dlatego w przeddzień obiecanego narzeczonej wyjazdu zadzwonił do niej i pełnym przerażenia, drżącym głosem powiedział, że ktoś go porwał. Kobieta podniosła natychmiast alarm i zawiadomiła policję, która przystąpiła do poszukiwań rzekomego zakładnika.

Dzięki analizie nagrania telefonicznego policja ustaliła, że mężczyzna dzwonił z Toskanii, a więc z innego regionu, co jeszcze bardziej utwierdziło wszystkich w przekonaniu, że rzeczywiście został uprowadzony.

Gdy minął już termin wyjazdu do Paryża, bohater całej historii zgłosił się na posterunek karabinierów opowiadając o tym, że pojmało go trzech cudzoziemców i grożąc nożem zabrało mu samochód. Potem - jak relacjonował - przestępcy wywieźli go w nieznanym kierunku.

Po złożeniu tych zeznań ogrodnik okazał jednak skruchę i od razu wyjaśnił karabinierom, że wszystko wymyślił. Wytłumaczył też powody swej desperackiej decyzji.

Jak podkreśliły włoskie media za swój wybryk zapłaci on znacznie więcej niż za romantyczną wycieczkę nad Sekwanę.

Sylwia Wysocka

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)