Przepis o łapówkarstwie jest niemoralny
Zezwolenie Sejmu na bezkarne łapówkarstwo, pod warunkiem okazania skruchy przez dającego łapówkę, jest sygnałem, że w Polsce jest z korupcją już tak źle, że twarde prawo staje się bezsilne. Trzeba je łagodzić, by ukrócić patologię - pisze w "Gazecie Prawnej" Katarzyna Żaczkiewicz.
Zastanawia się ona, czy włączenie płatnej protekcji do katalogu zjawisk niepożądanych, lecz dozwolonych, zmniejszy ich rozmiar.
Katarzyna Żaczkiewicz obawia się, że społeczeństwo może pomyśleć, iż dozwolone jest dawanie łapówek i ich branie, a w konsekwcji mogą być dozwolone kradzieże, niepłacenie cła i podatków i inne drobne przestępstwa.
"Jesli część studentów prawa uważa, że branie łapówek nie powinno być karalne, to znaczy, że przyszli prokuratorzy, sędziowie i adwokaci zaakceptowali istniejące zło, poddali się i walczyć z nim nie będą" - pisze w dzienniku autorka. A uchwalona nowelizacja kodeksu karnego wychodzi - jej zdaniem - takim poglądom naprzeciw.
"Gdyby ktoś dał nam gwrancję, że prawo nie będzie całkiem moralne, ale za to całkowicie skuteczne, to w poczuciu bezpieczeństwa moglibyśmy się na to zgodzić. Jednak mam głębokie przekonanie, że nowy przepis o łapówkarstwie jest niemoralny i będzie nieskuteczny" - konkluduje. (mk)