Przepaść między Warszawą a Wrocławiem
Warszawiakom zgotowano wielkie wykopki, totalną blokadę miasta i kompletny chaos transportowy. Już teraz nie da się jeździć po Warszawie. A co będzie od dzisiejszego, piątkowego popołudnia przez niecały miesiąc? Lepiej nie myśleć - pisze w felietonie w felietonie dla Wirtualnej Polski Igor Janke.
08.06.2012 | aktual.: 08.06.2012 07:17
Kilka dni temu byłem we Wrocławiu, gdzie oglądałem tamtejszy stadion. Jest trochę mniejszy od warszawskiego, ale równie perfekcyjny. Elegancko wykończony. Do stadionu jest znakomity dojazd czteropasmówką, autobusami, tramwajem. Wszystko bardzo wygodne.
Wrocław ma też nowe, nowoczesne, bardzo eleganckie lotnisko. Oddano do użytku wszystkie drogi dojazdowe. I niezwykły dworzec kolejowy. Ten dworzec zawsze był piękny, ale po renowacji ma cechy i starego zabytkowego dworca, i nowoczesnego. Wykończony w najdrobniejszych szczegółach. Jeden, moim zdaniem, z piękniejszych dworców na świecie.
Gdziekolwiek dziś we Wrocławiu się nie ruszyć, widać coś nowego. Rynek i okolice przepiękne, choć teraz na miesiąc zabarykadowane okropną, nieestetyczną, chaotyczną strefą kibica. To jest wtopa, ale na szczęście tylko na miesiąc.
Poza tym widać na każdym roku bardzo konsekwentną pracę tej samej mniej więcej ekipy od dwudziestu lat. Wrocław ma szczęście do władz. Najpierw przez dwie kadencje był bardzo sprawny Bogdan Zdrojewski, teraz trzeci raz z rzędu rządzi Rafał Dutkiewicz. Wokół tych dwóch przywódców zgromadziła się fantastyczna grupa urzędników, która praktycznie przez lata się nie zmieniła. Wielu z nich pracowało dla Zdrojewskiego, teraz pracuje dla Dutkiewicza.
Widać skutki prowadzonej przez dwadzieścia lat polityki miejskiej i konsekwencji. Właśnie polityki. Polityka polega na wyznaczaniu celów i robieniu wszystkiego, by te cele osiągnąć, a nie liczenie tylko na cud boski albo przypadkowych inwestorów.
Miedzy Warszawą a Wrocławiem jest przepaść. Oczywiście w stolicy jest dużo więcej pieniędzy, co widać. Ale gdyby te pieniądze wykorzystać choć w małej części tak, jak wykorzystano je we Wrocławiu, Warszawa byłaby wspaniałym miastem. Ale w stolicy zamiast na przykład myśleć o ożywianiu pięknych ulic, co zrobiono we Wrocławiu, wpakowano ludzi do okropnych bud zwanych centrami handlowymi. Wole nie domniemywać, co stało za tymi decyzjami, bo pewnie spotkałby mnie proces sądowy.
Jeden prezydent robił tak, inny robił, albo nie robił inaczej. W mieście jest chaos. Skutek taki, że dwadzieścia trzy lata po wprowadzeniu kapitalizmu na największą imprezę sportową w historii, Warszawiakom zgotowano wielkie wykopki, totalną blokadę miasta i kompletny chaos transportowy. Już teraz nie da się jeździć po Warszawie. A co będzie od dzisiejszego, piątkowego popołudnia przez niecały miesiąc? Lepiej nie myśleć.
Mam cichą nadzieję, że większość kibiców przyleci samolotami albo pociągami a miejscowi uciekną. Wtedy może da się przeżyć. Płacimy teraz za dwadzieścia lat braku jakiejkolwiek polityki miejskiej w stolicy. Choć przyznajmy: wyremontowano za to warszawskie dworce kolejowe, zdążono oddać kolejkę łączącą lotnisko z centrum miasta. No i stadion. Dużo? Myślę, że jak na stolicę to cokolwiek za mało. Zwłaszcza, kiedy stoi się w gigantycznych korkach. Proszę warszawską ekipę wysłać na korepetycje do Wrocławia.
Igor Janke dla Wirtualnej Polski