Przemysław Wipler: miałem co świętować, dowiedziałem się, że zostanę po raz piąty ojcem
- Czytam w niektórych mediach, że uderzyłem się w krawężnik, mogę pokazać jak wyglądają moje ręce, twarz - powiedział Przemysław Wipler na konferencji prasowej zorganizowanej w sejmie. - Zostałem brutalnie pobity - podkreślił polityk. Świadek zdarzenia mówił w TVN24, że policjanci do samego końca interwencji nie wiedzieli, że mężczyzna jest posłem. - Kopał wszystkich, krzyczał "K..., chamy" - wynika z zeznań świadka.
Wipler relacjonował, że we wtorek dowiedział się, że jego żona jest po raz piąty w ciąży, z związku z tym wybrał się z przyjaciółmi świętować. - Poszliśmy na kolację z winem, później poszliśmy na drinka do lokalu, siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Gdy wychodziłem, zauważyłem, że się dzieją bardzo niepokojące rzeczy - była awantura przed tym lokalem - mówił poseł.
Jak zapewniał, sam nie uczestniczył w zajściu, ale postanowił interweniować. - Próbowałem interweniować, włączyć się w taki sposób, żeby ta sprawa się zakończyła. Na wstępie dosyć szybko użyto przeciw mnie gazu, przewrócono mnie na podłogę, kopano mnie w głowę, klęczano na mnie, skuto mnie kajdankami, pobito mnie. Wielokrotnie polewano mnie - był to na pewno jakiś żrący środek - byłem kopany w krocze, w plecy i kopany po nogach - relacjonował Wipler.
Jak poinformował, w szpitalu lekarze stwierdzili u niego m.in. uszkodzenie rogówki i liczne stłuczenia oraz otarcia. Dodał, że badanie krwi, które zostało wykonane w szpitalu wykazało, że miał 1,4 promila alkoholu w organizmie.
- Zostałem brutalnie pobity, w tej sprawie złożę powiadomienie o popełnieniu przestępstwa - oświadczył polityk. Zastrzegł jednak, że nie jest pewien, czy został pobity przez policjantów, czy bramkarzy klubu, przed którym miało miejsce zajście.
Wipler rano twierdził, że został "brutalnie pobity przez policję". Według policji, która interweniowała w nocy przed stołecznym klubem, mężczyzna zachowywał się agresywnie, wulgarnie, chciał jej wydawać polecenia.
Zabezpieczony monitoring
Policja zabezpieczyła w środę nagrania monitoringu z kilku kamer przemysłowych działających przy klubach w centrum Warszawy, gdzie w nocy doszło do incydentu z udziałem posła.
- Materiał ten jest traktowany jako materiał dowodowy na potrzeby ewentualnego procesu. To są długie nagrania. Nie chcemy pokazywać ich fragmentów, aby nikt nie zarzucił nam jakiejkolwiek próby manipulacji - powiedział rzecznik KSP st. asp. Mariusz Mrozek.
- Nagrania potwierdzają relacje policjantów i osób postronnych - dodał rzecznik.
Sprzeczne relacje
Według relacji świadka, do którego dotarło TVN24, Wipler miał kopać policjantów. Według świadka, Wiplera próbowało obezwładnić sześciu funkcjonariuszy. Świadek zaprzeczył, by policjanci kopali posła. Mówił, że poseł nie dał sobie założyć kajdanek.
Świadek zdarzenia mówił, że policjanci do samego końca interwencji nie wiedzieli, że mężczyzna jest posłem. - Kopał wszystkich, krzyczał "K..., chamy" – wynika z zeznań świadka.
Sam Wipler twierdzi, że zgłaszają się do niego świadkowie, potwierdzający jego wersję zdarzeń.
Źródło: WP.PL, TVN24, PAP