Przemysław Gosiewski szalał terenówką
Z drogi śledzie, Edgar jedzie. Turyści i pielgrzymi idący w piątek na Śnieżkę musieli uciekać przed pędzącymi samochodami z politykami i ich ochroną.
Polski wicepremier spieszył się na spotkanie z prezydentem Republiki Czeskiej Vaclavem Klausem. Panowie spotkali się na uroczystej mszy w kaplicy świętego Wawrzyńca. Prezydent Czech wszedł na szczyt, tak jak każdy turysta, piechotą. Przemysława Gosiewskiego ochrona podwiozła pod same drzwi świątyni.
Prywatnie, ale służbowo
Góry były obstawione jak podczas stanu wojennego: policja na skuterach, straż graniczna w terenówkach, kawalkady samochodów krążyły w tę i z powrotem – opowiada Tomasz Kamiński z Jeleniej Góry, który wchodził na szczyt Śnieżki. Wyprawa wicepremiera na najwyższą górę Karkonoszy była nieoficjalna, a właściwie prywatna. Polityk PiS-u jest bowiem na urlopie, który ma potrwać do 20 sierpnia. Wizyta członka rządu ściągnęła w góry także marszałka województwa dolnośląskiego Andrzeja Łosia i wojewodę Krzysztofa Grzelczyka. Oni też wjechali do Parku samochodami. Nie udało się nam zapytać, dlaczego wicepremier nie lubi chodzić po górach. Przemysław Gosiewski podczas wypoczynku nie rozmawia z dziennikarzami i odkłada słuchawkę telefonu. Dodzwoniliśmy się do jego rzeczniczki. Joanna Borecka na pytanie, czy premier musiał wjeżdżać samochodem do rezerwatu przyrody, żartuje: Rzeczywiście, mógł wziąć rower. Nie wie jednak, że na Śnieżkę nie mogą wjeżdżać nawet cykliści.
Tylko z zezwoleniem
Anonimowo zadzwoniliśmy do dyrekcji KPN z prośbą o zgodę na wjazd na Śnieżkę z niepełnosprawną starszą kobietą, która marzy, by znaleźć się na szczycie góry. Grzecznie odpowiedziano nam, że to niemożliwe, bo Park nie zezwala na to turystom. Sam takich wjazdów również nie organizuje. Zalecono nam wyjazd do Czech i dotarcie na szczyt wyciągiem. Dyrekcja Parku ściśle reglamentuje zezwolenia na wjazd do stref chronionych. W góry mogą wjeżdżać jedynie samochody, które mają specjalne przepustki, a rowerzyści tylko do niżej położonych schronisk. Ma to chronić przyrodę przed zniszczeniem. Na wjazd wicepremiera nie wydawaliśmy zgody, nikt też o nią nie prosił. Poinformowano nas jedynie, że rządowe samochody wjadą w asyście aut straży granicznej – mówi Andrzej Raj, dyrektor Parku.
Czy aby zapłacił?
Szczerze mówiąc, ja wolałabym wejść na tę górę, a nie wjeżdżać – wyznaje Joanna Szczypińska, klubowa koleżanka Przemysława Gosiewskiego. Zaznacza, że premierowi przysługuje ochrona z BOR-u nawet podczas urlopu. Należałoby tylko sprawdzić, czy zapłacił za samochód z własnych pieniędzy – dodaje Szczypińska. A my obiecujemy, że się tego dowiemy. Wicepremier Gosiewski już po raz drugi w krótkim czasie odpoczywa w Karkonoszach. W czerwcu też był na Śnieżce. Oczywiście, wjechał tam samochodem.
Rafał Święcki