Przełom ws. Smoleńska? "To może zmienić wszystko"
Instytut im. prof. Sehna w Krakowie bada dowód, zapis z magnetofonu samolotu Jak-40, którym do Smoleńska dotarli polscy dziennikarze - podało RMF FM. Jak podkreśla serwis niezalezna.pl, powołując się na "Gazetę Polską" zapisy te mogą podważyć wszystkie dotychczasowe ustalenia dotyczące przyczyn katastrofy smoleńskiej.
03.02.2012 | aktual.: 03.02.2012 21:12
"Gazeta Polska” przytacza wypowiedź technika pokładowego Jaka-40 Remigiusza Musia, który wylądował w Smoleńsku godzinę przed katastrofą Tu-154. Chorąży twierdzi, że rosyjski kontroler podał Jakowi-40 komendę o zejściu na wysokość 50 m. Tymczasem przepisowa wysokość, na której podejmuje się decyzję o lądowaniu to 100m. Zdaniem Musia, Rosjanie przekazali taką samą komendę dla Tu-154M oraz Ił-76. Podkreślił, że słyszał te słowa w radiostacji pokładowej.
Chorąży powiedział, że komenda Rosjan pozwalająca na zejście Iła-76 do 50 m została nagrana na magnetofonie pokładowym Jaka-40. Taka sama komenda, skierowana przez wieżę w Smoleńsku do załogi Jaka-40, powinna z kolei znaleźć się w czarnej skrzynce tego samolotu.
Gazeta ustaliła, że wojskowi prokuratorzy dysponują taśmami magnetofonowymi z Jaka-40 od kwietnia 2010 roku, ale wciąż je badają.
Biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie otrzymali zapis z magnetofony wiele miesięcy temu. Wcześniej kończyli jednak pracę nad ekspertyzą rejestratora Tu-154.