Przekonywanie przekonanych
Najnowszy sondaż Wirtualnej Polski nie przynosi niespodzianek. Notowania premiera, rządu i prezydenta są złe od miesięcy. Teraz 69% respondentów ma negatywną opinię o pracach rządu, 58% źle ocenia premiera, a 52% prezydenta. Podobnie wypada Sejm – 52% ma o nim złe zdanie, nikt nie ocenia go zdecydowanie dobrze, a umiarkowane poparcie wyraża 30%. Warto jednak zauważyć, że analogiczne wyniki z początku miesiąca były jeszcze gorsze.
28.06.2007 | aktual.: 28.06.2007 13:17
Na ostatnie opinie wpłynęły dwa wydarzenia: zaostrzający się protest pielęgniarek i szczyt Unii Europejskiej. Z pewnością władza traci na konfrontacji z pielęgniarkami i lekarzami, ale ci, którzy dotychczas popierali koalicję poparcia tego nie wycofują nawet w obliczu mało sympatycznych zachowań premiera wobec protestujących. Z kolei efekty szczytu UE mogły nawet wzmocnić pozycję prezydenta i premiera, bo przecież kompromis został uratowany, a efekty negocjacji są przez polską delegację przedstawiane jako sukces. Owszem, negatywny elektorat braci Kaczyńskich nie zmalał, krytycy ekipy rządzącej zyskali nowe argumenty [przede wszystkim przeciwko prezydentowi, którego autorytet musiał ucierpieć, kiedy do negocjacji włączył się premier], ale ważą one jakby mniej przy odczuciu zwolenników, wedle których Polska wykazała się podczas szczytu stanowczością i per saldo obroniła swoje interesy.
Wyniki poparcia dla partii politycznych znów pokazują przewagę Platformy Obywatelskiej [30%] nad PiS [26%], czemu również dziwić się nie należy, podobnie jak nie należy dziwić się temu, że w glosowaniu internautów PiS przegrywa sromotnie przy poparciu zaledwie 13% respondentów. Jak wiadomo, wśród internautów mamy ciągle nadreprezentację ludzi młodych i lepiej wykształconych czyli faktyczną dominację „tradycyjnego” elektoratu PO. PO poprawiła swoje notowania w stosunku do wyników poprzedniego sondażu głównie dzięki swojemu stanowisku w kwestii „pierwiastka” – udzielenie poparcia negocjatorom na szczyt unijny mogło bowiem przysporzyć tej partii zwolenników wśród konserwatywnej części elektoratu.
Generalnie sytuacja jest taka, do jakiej przyzwyczailiśmy się od ostatnich wyborów. Naprzeciw siebie stają oto dwie Polski: „antyukładowa” i egalitarna czyli pisowska i ta druga, która nie tyle z głębokiego przekonania, ile z braku alternatywy wspiera z różnym nasileniem Platformę. Ta druga Polska, wbrew znanej retoryce wyborczej Jarosława Kaczyńskiego nie musi być dosłownie „liberalna”, ale na pewno jest antypisowska. Jak na razie PiS ani zanadto nie traci, ani nie zyskuje większego poparcia, a polityka jej liderów przypomina trochę przekonywanie przekonanych. Premier dobrze wie, że jego ugrupowanie i tak nie ma szans u wielkomiejskich „wykształciuchów”, dlatego nie waha się wysuwać ewidentnie populistycznej propozycji zorganizowania referendum w kwestii podwyższenia podatku najbogatszym, co w przypadku „radiomaryjnych” wyborców skutecznie neutralizuje złe wrażenie w konflikcie z pielęgniarkami.
Mirosław Pęczak dla Wirtualnej Polski