Trwa ładowanie...
19-07-2005 06:38

Przedszkolak za darmo?

W myśl zapisów prawa, dzieci pozostawiane do 5 godzin dziennie w przedszkolach publicznych, powinny tam przebywać nieodpłatnie. To prawo nie jest realizowane w Nowym Sączu. Po pierwsze dlatego, że niewiele osób o nim wie, a po drugie dlatego, że miasto nie ma pieniędzy by fundować dzieciom kilkugodzinną darmową opiekę gwarantowaną przez zapisy ustawy o systemie oświaty.

Przedszkolak za darmo?
drm4a99
drm4a99

Rzeczywistość sobie Z informacją o tej niecodzienej sytuacji pospieszył do nas pan Adam (nazwisko do wiadomości redakcji), ojciec dwulatka. Pan Adam już teraz rozgląda się za przedszkolem dla swojej pociechy. Dowiedział się o przepisach gwarantujących darmową opiekę do 5 godzin i poszedł z tą wiedzą do okolicznych przedszkoli. - Wszędzie odpowiedź była taka sama: bez względu na ilość godzin, obowiązuje pełna odpłatność i nie ma żadnej możliwości, aby dziecko pozostawało nawet trzy godziny dziennie za darmo - mówi nasz Czytelnik.

- Próbowałem wynegocjować choć pół odpłatności, ale bezskutecznie. Czy to w porządku, że prawo prawem, a rzeczywistość sobie? Prawo nieżyciowe Zapisy ustawy o systemie oświaty mówią jednoznacznie o prawie do bezpłatnej opieki w przedszkolach publicznych przez 5 godzin dziennie dla dzieci w wieku 3 - 6 lat (Dz.U z 1966 r. nr 67, poz. 329, zmiana Dz.U nr 106 poz. 496 i rozporządzenie MEN z 21 maja 2001 r.) W Nowym Sączu jest 9 takich placówek. Uczy się w nich i bawi około 1500 dzieci. - Pokrywamy 76 procent kosztów utrzymania dziecka w przedszkolu. Pozostałe 24 procent dopłacają rodzice, którzy ponoszą koszty wyżywienia i czesnego.

Ogółem na każdego przedszkolaka miasto płaci ponad 300 złotych miesięcznie - mówi Waldemar Olszyński, dyrektor Wydziału Edukacji w Urzędzie Miasta. - Realizacja przepisu o bezpłatnej opiece w przedszkolu, mogłaby mieć dramatyczne skutki dla budżetu. Po prostu nie stać nas na to. Dla samorządu, który utrzymuje przedszkola wyłącznie z własnych funduszy i bez rządowych dotacji, byłby to wydatek nie do udźwignięcia. Niestety jest to kolejny przykład zupełnie nieżyciowego prawa. Dyrektor Olszyński był wnie lada kłopocie, gdy spytaliśmy co poradziłby rodzicom, którzy chcieliby skorzystać z zapisów ustawy. Odesłał ich do... przedszkoli niepublicznych, o których nie ma mowy w ustawie.

- W przedszkolach niepublicznych nie obowiązują rygory Karty Nauczyciela. Wychowawcy mają zupełnie inne pensum i można negocjować stawki za pobyt dziecka - mówi. Pan Adam jest zdziwiony. - Ludzie nie mają pojęcia o tym przepisie. Gdyby wiedzieli, pewnie znalazłoby się wielu zainteresowanych posyłaniem dzieci do przedszkoli w "niepełnym wymiarze" czasu. I co wtedy? - pyta. Zanim znajdzie się wielu chętnych, należy albo dostosować prawo do rzeczywistości albo odwrotnie.

Iwona Kamieńska

drm4a99
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
drm4a99
Więcej tematów