Przedsiębiorcze dzieci zbierają naklejki
Nawet 375 zł dziennie mogą zarabiać rezolutne dzieci chodząc po jednym z krakowskich hipermarketów i prosząc klientów o naklejki, które kasjerki wydają za każde zostawione w sklepie 50 zł, podczas wielkanocnej promocji.
Wyklejanie bonów
Świąteczna akcja marketu polega na wyklejaniu bonu. Aby bon nabrał wartości 75 zł, trzeba na nim umieścić 16 naklejek, czyli wydać 800 zł. Niewielu klientów robi aż takie zakupy w ciągu miesiąca w jednym sklepie. Większość kupujących nie przystępuje więc do wielkanocnej akcji. To właśnie zauważyły dzieci. Cztery rezolutne dziewczynki spotykamy przy kasach. Są bardzo zajęte. Nie mają czasu na rozmowę. Muszą kontrolować, do której kasy podjeżdża klient z wyładowanym wózkiem. Tacy bowiem mogą otrzymać najwięcej naklejek. Teraz wystarczy zapytać, czy klient zbiera naklejki i jeśli nie, grzecznie poprosić o ich pobranie i zostawienie dzieciom.
Wieczorne zakupy
- Jakie naklejki? - pyta zdezorientowana starsza kobieta. - Nie, nie zbieram. Oczywiście, że ci oddam. Co będę dzieciakowi naklejek żałować. - Super! - cieszy się 13-latka. - To będzie od razu jakieś 6 naklejek. Dziewczyna pokazuje bon, na którym jest jeszcze pięc putych miejsc. - To już trzeci zapełniony dzisiaj - przyznaje z radością (razem 225 zł). Zapytana, co robi z bonami, odpowiada, że wieczorem do marketu przyjeżdża mama z bratem i razem robią zakupy. Inna nastolatka powiedziała nam, że zbiera wyklejone bony. Zamierza je zrealizować przed końcem promocji. Może kupi wtedy do domu nowy telewizor albo wymarzony komputer.
Dzieci mówią, że pracują w sklepie po kilka godzin. W przedświątecznym tygodniu chyba wcale nie pójdą do szkoły. Dzięki akcjom hipermarketu raz w roku wiele z nich staje się przez chwilę jedynymi żywicielami rodziny. - Mama z tatą nie pracują. Więc cieszą się, że przez miesiąc im pomagam - mówi Basia. - Zresztą na razie nie wagarowałam. W sklepie najwięcej ludzi jest wieczorami i w weekendy. Więc wtedy naklejki zbiera się szybko.
Kolejna akcja
Dzieci przyznają, że to nie jest ich pierwsza akcja w sklepie. Rok temu też zbierały naklejki. Jedna z klientek, zapytana o biznesik nastolatek, wzrusza ramionami. - Nie przeszkadza mi to - mówi. - Nie robią nic złego. Jeśli dyrekcji sklepu to nie przeszkadza, to mnie tym bardziej. W weekend nie udało się nam porozmawiać z przedstawicielami marketu z warszawskiej centrali.
Anna Agaciak