Przedłużone śledztwo w tzw. sprawie Magdalenki
Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce zamierza zwrócić się do warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej o zgodę na przedłużenie o kolejne trzy miesiące śledztwa w tzw. sprawie Magdalenki.
02.10.2003 13:50
"W trakcie wykonywania dotychczasowych czynności pojawiły się nowe istotne dla nas okoliczności, które niestety powodują, że to śledztwo wydłuży się" - powiedziała szefowa działu śledztw ostrołęckiej prokuratury, Grażyna Matusiak. - "Wskutek czynności wykonanych dotychczas pojawiły się nowe osoby, które należy przesłuchać, czego nie planowaliśmy wcześniej, bo nie wiedzieliśmy o pewnych istotnych dla nas informacjach w tej sprawie".
Dodała, że osobami tymi będą kolejni funkcjonariusze wydziału antyterrorystycznego, pracownicy wydziału techniki operacyjnej. "Zobaczymy, co ewentualnie przesłuchania tych osób nam przyniosą" - dodała.
Policyjna akcja w podwarszawskiej Magdalence została przeprowadzona w nocy z 5 na 6 marca tego roku. Jej celem było zatrzymanie bandytów Roberta Cieślaka i Igora Pikusa (związanych z gangiem "Mutantów"), zamieszanych w zabójstwo policjanta w Parolach w 2002 r. Podczas akcji zginęło dwóch policjantów (jeden na miejscu, drugi zmarł w szpitalu), a kilkunastu zostało rannych. Na terenie posesji, na której ukrywali się bandyci, były rozmieszczone zamaskowane urządzenia wybuchowe, o czym policja nie wiedziała.
Śledztwo otrzymała do prowadzenia prokuratura w Ostrołęce. Po raz pierwszy zwróciła się z wnioskiem o przedłużenie go na początku lipca. Prokuratura Apelacyjna zgodziła się przedłużyć śledztwo do 23 października. Już wtedy pojawiły się informacje, że mimo to prokuratura może nie zdążyć z przesłuchaniem wszystkich osób.
Sprawa akcji policji w Magdalence wywołała burzę wśród opozycji, czego wyrazem był m.in. wniosek o wotum nieufności wobec ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika, który większość sejmowa odrzuciła.
W efekcie wewnętrznego postępowania w policji powstał raport Komendy Głównej Policji. Jego autorzy napisali m.in., że "na etapie przygotowania akcji (...) nie wykonano wszystkich możliwych czynności i ustaleń, które mogły być istotne przy opracowywaniu strategii działania pododdziałów terrorystycznych". Nie posiadano żadnych informacji operacyjnych na temat rozmieszczenia na terenie posesji zamaskowanych urządzeń wybuchowych. Samą realizację akcji oceniono pozytywnie, a nieprawidłowości, które wystąpiły, były skutkiem błędów popełnionych na etapie przygotowania - wynika z raportu KGP.
Autorzy raportu zwrócili uwagę, że w Magdalence policja przyjęła "szablonowe rozwiązanie, pozbawione elementu zaskoczenia". Nie było też "wariantu zapasowego" na wypadek niepomyślnego rozwoju sytuacji. W szczególności - nie było zapasowej amunicji i karabinów Kałasznikowa, błędem także było "niezabezpieczenie pomocy medycznej przed rozpoczęciem działań".
Jednak, jak podkreślił zespół, te uchybienia i nieprawidłowości nie były bezpośrednią przyczyną śmierci i odniesionych ran przez policjantów.
Zespół opracowujący raport zwrócił się do Komendanta Głównego Policji m.in. o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec zastępcy Centralnego Biura Śledczego KGP - dowódcy Pododdziału Antyterrorystycznego, a także by zobowiązał Komendanta Stołecznego Policji do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec naczelnika Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym KSP. Postępowania dyscyplinarne zostały zawieszone ze względu na toczące się postępowanie prokuratorskie.
Z nieoficjalnych informacji, jakie zebrała PAP wynika, że przedłużenie śledztwa może wiązać się z planowanym postawieniem zarzutów. Informatorzy PAP nie ujawniają jednak, jakie to zarzuty i komu miałyby być postawione.