Przed nami nowa bitwa o Trybunał? "Będzie potworny galimatias w kraju"
Kompromisu nie będzie, bo nikomu tak naprawdę na nim nie zależy. Spodziewam się, że w połowie lutego Trybunał Konstytucyjny uzna ustawę o sobie za sprzeczną z konstytucją, a rząd tego orzeczenia nie wydrukuje, nie zaakceptuje i wtedy konflikt wróci w zaostrzonej odsłonie - ocenił w programie Wirtualnej Polski #dziejesienazywo Wojciech Szacki ("Polityka Insight).
27.01.2016 | aktual.: 27.01.2016 17:30
Andrzej Stankiewicz ("Rzeczpospolita") zgodził się z tą opinią i stwierdził, że nowy spór o Trybunał będzie znacznie ostrzejszy od tego, który już obserwujemy. - To jest "kryzysik" wobec tego, co może nastąpić, jeżeli TK zbierze się, weźmie na tapetę ustawę o TK i uzna ją za niezgodną z konstytucją. PiS tego nie uzna, TK będzie pracował w oparciu o inne przepisy i będzie rozpatrywał inne ustawy autorstwa partii rządzącej. Rząd będzie konsekwentnie nie uznawał tych orzeczeń. To będzie kompletna katastrofa - powiedział gość Michała Koboski.
Odniósł się również do postawy, którą w sprawie sporu wokół TK prezentuje Andrzej Duda. - Prezydent mówi tak: kończy się w tym roku kadencja jednego z sędziów i ja mogę powołać jednego z tych trzech sędziów PO, tylko potrzebuję najpierw klepnięcia przez Sejm. Co to znaczy? Prezydent mówi: ja zdejmuje się z siebie odpowiedzialność. To Jarosław Kaczyński musi zdecydować, czy w Sejmie powoła tego sędziego PO. Prezydent schodzi z linii strzału i mówi, że Kaczyński jest najważniejszy - mówił Stankiewicz.
Szacki określił rolę prezydenta na scenie politycznej po wyborach jako "bardzo niewielką". - Został zredukowany do jednego z graczy po stronie obozu rządzącego, na pewno nie najważniejszego. Nie widzę ani jednej inicjatywy, planu, który świadczyłby o tym, że jest liderem tego obozu - stwierdził.
Z kolei Stankiewicz nawiązał do spotkania prezydenta z klubem parlamentarnym PiS. - W Kancelarii Prezydenta ze zdumieniem przyjmowany jest fakt, że żaden z projektów prezydenta nie został przyjęty, a nawet są one kwestionowane (emerytury, frankowicze). Co więcej, prezydent w orędziu w czasie kryzysu ws. TK zapowiadał, że przygotuje całkowicie nową ustawę o Trybunale w ramach Narodowej Rady Rozwoju. Tam żadne prace się nie toczą. Tymczasem PiS przygotował swoją ustawę, nie pytając prezydenta o zdanie - mówił publicysta.
Jego zdaniem prezydent "pozostaje mniej ważny niż powinna być głowa państwa". - Mówiąc, że on jest gotowy powołać sędziego, ale jeśli zgodzi się Kaczyński - to pokazuje, kto ma realne instrument w tym sporze. To oczywiście Kaczyński, który w tej chwili nie ma tym interesu. Jeśli dojdzie do kryzysu - TK podważy ustawę PiS, a PiS konsekwentnie przestanie uznawać orzeczenia TK - to mamy galimatias w kraju potworny - dodał.