Przebudził się po 19 latach śpiączki
W 1988 r. Jan Grzebski, pracownik kolei, w trakcie podczepiania wagonów doznał silnego urazu głowy. Nieprzytomny trafił do szpitala. Przy okazji ujawniły się również zmiany nowotworowe mózgu. Mężczyzna został sparaliżowany. Nie chodził, nie mówił, zaczął tracić wzrok, po czym zapadł w śpiączkę. Lekarze nie dawali mu szans.
01.06.2007 | aktual.: 01.06.2007 22:08
Jednak dzięki zabiegom rehabilitacyjnym 12 kwietnia wybudził się, niedługo potem odzyskał mowę i zaczął samodzielnie poruszać się. O wydarzeniu poinformowała "Gazeta Działdowska".
Jak powiedział Wojciech Pstrągowski, kierownik działu rehabilitacji szpitala w Działdowie, pacjent trafił do nas po 19 latach. Już wtedy leżał w domu "zapatrzony w sufit". Według informacji, które uzyskał od rodziny, lekarze oceniali, że pacjent jest w beznadziejnym stanie, ze względu na uraz odradzano też stosowanie podczas rehabilitacji jakichkolwiek ćwiczeń fizycznych, żeby się jego stan nie pogorszył.
To, co się teraz stało, to efekt rehabilitacji - mówi Pstrągowski. Żona chorego, która bardzo poświęcała się opiece nad nim, była zdziwiona, że rozpoczynamy z nim pracę tak, jakby był dopiero po urazie. Przyjęliśmy go jak każdego innego pacjenta - dodaje.
Na początku pacjent miał tylko kontakt wzrokowy. Zaczęliśmy terapię od słów: "Dzień dobry, zapraszamy do ćwiczeń" - mówi Pstrągowski. Na początku nie reagował, nie wykonywał żadnego ruchu. Wprowadzaliśmy delikatne ćwiczenia fizyczne i cały czas rozmawialiśmy z pacjentem, który zaczął nam się przyglądać, potem uśmiechać się, mówić pierwsze słowa. Ponieważ postępy pojawiły się tak szybko, zintensyfikowaliśmy terapię.
Przez dwa miesiące intensywnie pracowaliśmy z chorym. Postępy były widoczne z dnia na dzień. Wszyscy byliśmy zaskoczeni - dodaje. Jak opisuje, chory zaczął coraz głośniej mówić, kłócił się z żoną, prosił, żeby nikt mu nie pomagał przy wstawaniu i cieszył się, że wraca do życia.
Przypadki wyjścia ze śpiączki po wielu latach zdarzają się bardzo rzadko.