SpołeczeństwoPrzebojowy udar muzyczny

Przebojowy udar muzyczny

Hity lata 2005 nikogo nie powinny zaskoczyć. Artyści z braku pomysłów sięgnęli po stare, sprawdzone receptury. Tegoroczne wakacje upłyną w rytmie dance przeplatanym quasi-folkowymi góralsko-rustykalnymi melodyjkami. Królową dyskotek zapewne zostanie roztańczona żona Michała Wiśniewskiego – Mandaryna.

13.07.2005 | aktual.: 13.07.2005 12:49

Jej kolejny singiel „Every Night” do złudzenia przypominający przeboje zachodnich dance-gwiazdek, takich jak Kate Ryan lub Nadja, już kilka dni po premierze został hitem Radia Eska.

Blond piękność będzie miała jednak konkurencję. Do walki o serca urlopowiczów rozsmakowanych w nieskomplikowanych rytmach staje w tym roku wyłowiony podczas castingu girls-band Queens. Trio promuje utwór o wakacyjnym tytule „Everybody Loves the Sunshine”. Zespół zdaje się mieć wiele atutów w garści, choćby dlatego że jego członkinie to znane z programu „Idol” Patrycja Wódz i Agnieszka Maksyjan oraz zwyciężczyni konkursu na polskiego sobowtóra Jennifer Lopez Monika Niedek.

Przeboje z hal

W podtrzymywaniu humoru Polaków z królowymi dyskotekowych parkietów będą konkurować utwory promowane w Opolu oraz na innych rodzimych festiwalach. Te bardziej biesiadne rytmy, powstają by łączyć, a nie dzielić pokolenia. Zapewne w tej dziedzinie będzie wieść prym podbudowany autorytetem Kayah Zakopower. – Moim faworytem jest ich piosenka „Kiebyś ty”, która zwyciężyła w TOPTrendach w Sopocie. „Music Hal” sprzedaje się bardzo dobrze – przekonuje Joanna Dąbek z biura prasowego festiwalu.

Zespół wyciągnął wnioski z sukcesu płyty swojej promotorki z Bregoviciem. Zakopower oferuje muzykę opartą na uwielbianych przez rzesze Polaków ludowych brzmieniach połączonych z nowoczesnymi aranżacjami. Wpisuje się tym samym w światową tendencję – podobny patent na sukces ma zespół Arsenium, który dance’owy kawałek „Love me, love me” zmiksował z ludowym szlagierem – „Kalinką”.

Nie można zapomnieć

Do koszyka wakacyjnych hitów swoje trzy grosze dorzucą też hiphopowcy. Przede wszystkim królowie zeszłego sezonu, czyli składzik Jeden Osiem L, który utworem „Jak zapomnieć” jak burza wdarł się do serc Polaków.

– Myślę, że również w tym roku ich nowy utwór „Pytam kiedy” ma duże szanse stać się hitem – mówi Dąbek, dodając: – Słyszę dużo pozytywnych opinii o tej piosence, choć mam pewne wątpliwości – wakacyjny przebój powinien być bardziej skoczny.

Jedyną nowością w zalewie przebojowych propozycji jest nieobecność starych graczy. Z walki o laur największego przeboju lata zrezygnowała Budka Suflera, której lider Krzysztof Cugowski wciąż rozważa start w zbliżających się wyborach do parlamentu. Z kolei inny potentat krajowych hitów – Krzysztof Krawczyk – może mieć problemy z powtórzeniem zeszłorocznego sukcesu z Edytą Bartosiewicz. Postawił na duet ze sztandarowym przegranym polskiej sceny i jego piosenka „Przytul mnie życie” z Piaskiem ma znikome szanse powodzenia.

Bez gwarancji

Wiele szlagierów powstaje spontanicznie, jednak cześć z nich to wynik przemyślanych strategii koncernów muzycznych. – Owszem, istnieją fabryki hitów – mówi Hirek Wrona. – Są tzw. banki utworów, z których wydawca kupuje utwór bądź kilka, a artysta później pisze słowa. W ten sposób pracuje wielu zagranicznych wykonawców – wyjaśnia.

Choć przepis na hit jest prosty – do prostej, skocznej bądź rzewnej melodii należy dodać nastrojową miłosną historię z przyrodą w tle nigdy nie ma gwarancji na jego powodzenie. Często murowany przebój staje się totalną klapą. – W koszmarną sytuację wpakowali się Funky Filon z Kają Paschalską, nagrywając „Małą Chinkę” – mówi Andrzej Szajewski, prezenter „Parszywej trzynastki”, czyli listy najgorszych piosenek w 4FunTV.
– Nie ma nic gorszego od zrobienia kawałka tylko po to, żeby stał się przebojem, tym bardziej jeżeli osiąga odwrotny efekt – ironizuje.
– Z większością hitów jest podobnie jak z ciuchami. Są modne przez jakiś czas, a potem stają się wyświechtane i przestają być popularne – mówi socjolog Janusz Czapiński. Jak podkreśla, przy obecnej wiedzy naukowej nie da się określić, jakie kryteria ma spełniać utwór, żeby został hitem.
– Nie można określić, jaką ma mieć linię melodyczną i jakich użyć instrumentów – mówi Czapiński.

Praktyka i statystyki pokazują jednak, że sprawdzają się lekkie utwory z łatwym do zapamiętania refrenem, nawet jeżeli wykonawca śpiewa w nieznanym słuchaczowi języku. Przeboje odpowiadające tej charakterystyce można mnożyć w nieskończoność – „Aserejé” Las Ketchup, „Macarena” Los del Rio, „Samba de Janeiro” grupy Bellini i nieśmiertelna „Lambada”. Działanie tej receptury potwierdziła grupa O-Zone i ich „Dragostea Din Tei”. W zeszłym roku śpiewała to niemalże cała Europa. Zespół powtórzył sukces rosyjskiej formacji Tatu, która dwa lata temu zawojowała Europę singlem „Nas nie dogoniat”.

Więcej szkody niż pożytku

Letni hit to dla niektórych jedyna szansa, aby zaistnieć na rynku muzycznym. – W USA jest określenie evergreen – kawałek, który zawsze będzie hitem – opowiada Hirek Wrona. I tutaj tytuły można by wyliczać w nieskończoność. W zależności od powracającej mody może to być „I Will Survive” Glorii Gaynor albo puszczane ostatnio w wyjątkowym natężeniu – na fali mody na lata 80. – „Boys, boys, boys” Sabriny.

Jest też mnóstwo zespołów i artystów jednego hitu. – Dobrym przykładem jest utwór „One Way Ticket” grupy Eruption. Nie udało im się stworzyć nic więcej, a mimo to nadal grają – mówi Wrona. Nie wszystkim szybka kariera wychodzi na dobre. Wylansowanie komercyjnego hitu może wręcz zaszkodzić wykonawcy.
– Jeżeli zespół nie ma większych ambicji i tworzy muzykę, aby zarobić, wtedy osiąga swój cel – komentuje Szajewski. – Gdy dobra grupa nagra przebój, który został zrobiony pod publikę i jest gorszy od dotychczasowych piosenek, wtedy działa na niekorzyść. Najlepiej, kiedy dobry zespół potrafi wylansować wiele hitów, ale na wysokim poziomie – wyjaśnia dziennikarz.

Zdaniem Sidneya Polaka, często dochodzi do sytuacji, kiedy lansowany przebój jest gorszy od reszty utworów danej grupy. – Wymieńmy choćby zespół Bloodhound Gang i ich singiel „The Bad Touch”. Stał się ogromnym hitem, chociaż jest kiepski. Natomiast reszta ich kawałków to dobry, punkowy materiał – mówi Polak.

Wszystko wskazuje na to, że i w tym roku zaleje nas fala hitów. Ciekawe tylko, czy ich wykonawcy potrafią dowieść swojego talentu i smaku, czy zostaną jedynie autorami jednego przeboju pod kotleta lub na dyskotekę.

Paweł Kapliński

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)