Prywatyzacja z przeszkodami

"Wzajemne oskarżenia Jana Kulczyka i Wiesława Kaczmarka każą się zastanowić, który z nich mógłby mieć interes we współpracy z Rosjanami. To informacja o 5 mln dolarów łapówki dla Kaczmarka w zamian za zgodę na sprzedaż rafinerii Gdańskiej firmie Łukoil wywołała ostatnio tyle zamieszania. Kaczmarek oczywiście zaprzecza. Informację miał otrzymać Kulczyk od rosyjskiego szpiega Ałganowa latem 2003 r." - pisze Agnieszka Łakoma w "Rzeczpospolitej".

"Kulczyk był osobiście zaangażowany w prywatyzację Rafinerii. Nieoficjalnie wiadomo, że to on doprowadził do wyeliminowania z przetargu rosyjskiego koncernu i zastąpienia go PKN Orlen. Kaczmarek nie odegrał w przetargu decydującej roli, ale ludzie z nim związani - tak. Rosyjski koncern występował jako partner firmy Rotch, która od Nafty Polskiej otrzymała tzw. wyłączność na negocjacje w sprawie zakupu Rafinerii Gdańskiej" - przypomina publicystka dziennika.

"Było to w kwietniu 2002 r. Rosjanom bardzo zależało na przejęciu polskiej rafinerii, zaoferowali ok. 275 mln dolarów za 75-proc. pakiet akcji. Latem Wiesław Kaczmarek - wówczas minister skarbu - mówił, że oferta Rotcha i Łukoilu jest interesująca, ale niesie polityczne ryzyko. Minister nigdy nie sprecyzował, o jakie ryzyko chodziło. Dla wszystkich było jednak jasne, że zgoda dla Rosjan na wejście do drugiej co do wielkości polskiej rafinerii będzie zależała nie tyle od ministra, ile od premiera i prezydenta" - podkreśla komentatorka "Rzeczpospolitej".

"Jednocześnie pojawiły się - głośno wyrażane przez szefa PKN Orlen Zbigniewa Wróbla - obawy, że Łukoil w Gdańsku doprowadzić może do tragedii na polskim rynku paliwowym i wielomilionowych strat w samym Orlenie. Argumenty te brzmiały dla rządu na tyle wiarygodnie, że jesienią zmienił własny program dla sektora paliwowego tak, iż umożliwił PKN Orlen start w przetargu na gdańską firmę. Korekta programu spowodowała, że Rotch zrezygnował z rosyjskiego partnera, zamieniając go na PKN Orlen.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że poważną rolę w przekonywaniu rządu do zmiany programu i w nawiązaniu kontaktów na linii Rotch - Orlen odegrał Kulczyk. Jego firmy mają formalnie blisko 6 proc. akcji PKN Orlen (nieoficjalnie ok. 10 proc.). Każde podwyższenie wartości Orlenu, choćby poprzez przejęcie gdańskiej rafinerii, oznacza dla firm Kulczyka - tak jak dla innych akcjonariuszy - wzrost wartości akcji" - pisze Agnieszka Łakoma w "Rzeczpospolitej". (PAP)

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)