Prywatny Wrocław
Na Wzgórzu Partyzantów, które gmina Wrocław 13 lat temu przekazała w wieczyste użytkowanie prywatnej firmie, stoją tabliczki zakazujące przebywania na tym terenie w nocy. Według umowy, ten obiekt, leżący w sercu miasta, miał być jednak ogólnodostępny. Zdaniem prawników, ustawienie tablic to dobry powód, by gmina postarała się o zerwanie umowy dzierżawy. Jeżeli tego nie zrobi, to jeden z najciekawszych zakątków stolicy Dolnego Śląska wróci pod zarząd urzędu miejskiego dopiero 1 czerwca 2030 roku!
08.08.2003 10:22
Wzgórze Partyzantów. Godzina 21.45. Przed schodami prowadzącymi na szczyt tablica: ,,Teren prywatny. Ogólnodostępny wyłącznie od 8 do 22”. Wchodzimy na górę. Kierujemy się do jednej z tamtejszych restauracji. W ogródku siedzą trzy osoby. A w środku grupa młodzieży. Rozmawiamy z barmanem. Pytamy, dlaczego nie można wejść na wzgórze po godz. 22. - Wie pan, ile tu się nocami kręci narkomanów? Wypowiadamy im walkę - tłumaczył barman. Pytamy o restaurację: czy zamykacie ją o dziesiątej wieczorem? - Oczywiście - odpowiada. A co się dzieje po godz. 22? - Ochrona wyprasza wszystkich ze wzgórza - mówił barman.
Wyszliśmy. Obok siedziała grupa młodych ludzi. Zapytaliśmy, co sądzą o tablicy. Zaczęli się śmiać. - Przychodzimy tutaj bardzo często. Nie ma żadnej ochrony - odpowiedzieli. Godzina 22. Podchodzi do nas dwóch mężczyzn. Wcześniej siedzieli w lokalu. - Musicie opuścić teren. Jest prywatny - mówią. Schodzimy na dół.
- Pierwszy raz widziałem tutaj ochronę - dziwił się Roman Krawczyk, jeden z grupki, z którą rozmawialiśmy na górze. - To jakiś absurd, żeby nie pozwalali tu spacerować. I dlaczego urząd miejski sprzedaje taki teren prywatnej osobie? Przecież w centrum miasta nie ma za dużo miejsc, żeby sobie swobodnie porozmawiać ze znajomymi - denerwował się.
Magistrat nie wie!
Gmina Wrocław przekazała Wzgórze Partyzantów firmie Retropol w 1990 r. Władze miasta tłumaczyły, że nie stać ich na remont tego zabytkowego obiektu. Wzgórze oddano w użytkowanie wieczyste na 40 lat za darmo. Zapisano również, że nowi zarządcy terenu mają go odnowić, ale powinien on być ogólnodostępny. I faktycznie, niektóre tamtejsze budowle udało się nowemu użytkownikowi wyremontować. Jednak już w 1996 r. wierzyciele Retropolu wystąpili o ogłoszenie upadłości firmy. W konsekwencji, obecnie wzgórzem rządzi syndyk masy upadłościowej. Smaczku sprawie dodaje fakt, że z wrocławskiego magistratu dostaliśmy informacje, iż wzgórze w wieczyste użytkowanie oddano w 1994 r.! A przecież kilka miesięcy temu były prezydent Wrocławia Bogdan Zdrojewski powiedział nam, że bardzo żałuje, iż teren ten przekazano spółce Retropol kilka miesięcy przed objęciem przez niego urzędu prezydenta Wrocławia. Obecnym pracownikom magistratu spieszymy z wyjaśnieniem, że Bogdan Zdrojewski został pierwszy raz prezydentem miasta w 1990 r.
Można to sprawdzić. Ale wróćmy do zakazu spacerów na Wzgórzu Partyzantów.
Tablice dla spokoju
- Ustawiłem tablice we wrześniu ubiegłego roku, bo teren był niszczony - twierdzi Leonard Ryszard Komsta, syndyk. - Wcześniej działy się tu różne rzeczy, włącznie z morderstwem. Po ustawieniu tablic jest dużo spokojniej.
- Patrolujemy ten teren codziennie i nie jest tam zbyt niebezpiecznie - mówi Dagmara Turek - Samól, rzeczniczka straży miejskiej. - Najczęstsze interwencje dotyczą nietrzeźwych, którzy tam leżą na ławkach. Zdarzają się również niewybredne zaczepki wobec pań, które uprawiają jogging. Nikt natomiast nie wniósł do nas skargi, że go wyproszono późnym wieczorem ze Wzgórza Partyzantów.
- Jeżeli chodzi o przyszłość tego terenu, to czekam na decyzję sądu gospodarczego, który pozwoli mi na sprzedaż obiektu - dodaje syndyk. - Moje zadanie to utrzymanie terenu i budynków w jak najlepszym stanie. Na początku będę sprzedawał całość masy upadłościowej Retropolu, bo firma ta posiadała nie tylko Wzgórze Partyzantów. Gdy to się nie uda, rozdzielę majątek na elementy i wtedy gmina będzie miała pierwszeństwo w odzyskaniu tego zabytkowego obiektu.
Jest inne wyjście!
- Użytkownik tego terenu może zabronić dostępu na swoją posesję - powiedział nam Marcin Strzeszyński, prawnik. - Jeżeli jednak faktycznie w umowie dzierżawy było zapisane, że obiekt ma być ogólnodostępny, to ustawienie takich tablic jest powodem, by gmina się zastanowiła, czy nie zerwać umowy.
- I na tablicach jest napisane, że teren jest ogólnodostępny, tylko że w określonych godzinach - tłumaczy Komsta. - Mnie naprawdę chodzi tylko o bezpieczeństwo ludzi. Grubo się myli ten, kto twierdzi że zwykły człowiek chciałby tu spacerować nocą. To nie jest najlepsze miejsce na takie późne przechadzki.
Wrocławscy urzędnicy o stojących tablicach na Wzgórzu Partyzantów dowiedzieli się od nas. Trochę to dziwne, bo przecież, mimo różnych zawirowań, właścicielem terenu nadal jest gmina. Oddała go tylko w użytkowanie wieczyste! Trudno więc, by w takim przypadku urzędnicy wiedzieli coś o możliwości zerwaniu umowy.
- Jeżeli faktycznie jest taka możliwość, to z niej skorzystamy - powiedział nam Marcin Garcarz, rzecznik prezydent Wrocławia. Miejmy nadzieję, że we wrocławskim magistracie trochę więcej uwagi poświęcą zabytkowym obiektom, które trzynaście lat temu oddano prywatnej firmie. Bo jeżeli nie, to gmina odzyska cenny obiekt dopiero 1 czerwca 2030 roku!
To jeszcze nie koniec...
Problemów ze Wzgórzem Partyzantów jest o wiele więcej. Syndyk, by je przyjąć musiał stoczyć wiele ciężkich potyczek. Zresztą i teraz często musi jeszcze zaglądać do sądów. I choć nawet uzyskuje wyroki, na które czekał to niczego nie może wyegzekwować. Bo jeden dzierżawca w więzieniu. Inny podobno nie ma ani złotówki, choć prowadzi bardzo popularny lokal... O tym wszystkim już za kilka dni w naszej gazecie.
Wzgórze Partyzantów
Położone między ul. Piotra Skargi, ul. Nową i Fosą Miejską. Pierwsze wzmianki o fortyfikacji w tym miejscu pochodzą z XIV w.; w końcu XVI w. Szwajcar Hans Schneider von Lindau wzniósł tutaj bastion z kazamatami i nadszańcem, zmodernizowany i rozbudowany przez inżynierów pruskich w XVIII w. W latach 1866-1867 bastion uzyskał neorenesansową oprawę w postaci kolumnady, fontann, 32-metrowej trójkondygnacyjnej gloriety (zburzonej pod koniec II wojny światowej) oraz restauracji z kawiarnią. Na przełomie stulecia powstały budynki gospodarcze projektu Richarda Plüdermanna, w latach czterdziestych XX w. - bunkier.
Nie tylko „Partyzantów”
W grudniu 1996 r. gmina Wrocław, za prawie 350 tys. zł, oddała spółce Ingetech w wieczyste użytkowanie Wzgórze Polskie, na którym znajdują się ruiny Bastionu Ceglarskiego zbudowanego w 1585 r. Wzgórze położone jest w okolicach Panoramy Racławickiej i Muzeum Narodowego. Według projektów, miał tam stanąć hotel, a zabytkowe podziemia planowano udostępnić turystom. Nabywcy obiecywali również uruchomić w tunelach gastronomię. Wspomniana spółka już nie istnieje Obecnie wzgórzem zajmuje się syndyk masy upadłościowej. Kilka lata temu syndyk chciał odstąpić gminie teren za prawie 900 tys. zł. Władze Wrocławia zrezygnowały, bo cena była, zdaniem magistratu, wygórowana. Teraz sprawą zajmuje się sąd.
Arkadiusz Franas, Marcin Torz