PolskaPrywatne muzeum LWP i Armii Czerwonej

Prywatne muzeum LWP i Armii Czerwonej

Nieoczekiwanie stałem się popularny w Rosji - uśmiecha się Michał Sabadach, właściciel jedynego w Polsce prywatnego Muzeum Ludowego Wojska Polskiego i pamiątek po Armii Radzieckiej. Wieś Uniejowice, gdzie jest muzeum Sabadacha, coraz częściej odwiedzają telewizyjne i prasowe ekipy zza wschodniej granicy.

Prywatne muzeum LWP i Armii Czerwonej

07.01.2005 | aktual.: 07.01.2005 08:27

Rosyjscy dziennikarze wpadli "na trop" Sabadacha przypadkiem. Dwa lata temu jedna z rosyjskich telewizji przyjechała do Polski aby nakręcić film o nieżyjącym już generale Dubyninie, dowódcy Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej, której żołnierze stacjonowali m.in. w Legnicy.

- Wtedy pracownicy ambasady Rosji w Warszawie wspomnieli, że założyłem muzeum, w którym jest dużo pamiątek po gen. Dubyninie. I że go osobiście znałem. Tak tamta ekipa do mnie trafiła, a po niej zaczęły przyjeżdżać następne – wspomina Sabadach.

Młodzi z Europy

Programy telewizyjne o niezwykłym muzealniku były w rosyjskich telewizjach w ubiegłym roku aż trzy. - Raz nakręciła program o muzeum i o mnie telewizja Ostankino, dwa razy były reportaże w telewizji NTV. A artykuły ukazały się m.in. w "Komsomolskiej Prawdzie", "Moskowskich Nowostiach" i "Trybunie" - wymienia Sabadach. - Czy jestem dumny? Nie patrzę na to w tych kategoriach. Podoba mi się, że dziennikarze, z którymi się spotykałem, młodzi ludzie, mają zupełnie inne podejście do życia, niż mieli ich rodzice. Nie myślą już w kategoriach "żyjemy w mocarstwie", tylko "żyjemy w Europie". A moje zbiory i wspomnienia traktują jako ciekawy fragment historii ich ojczyzny.

Na połowę stycznia swój przyjazd do Uniejowic znów zapowiedział redaktor naczelny moskiewskiej "Trybuny". - Interesuje go m.in. pomnik pilotów polskich i radzieckich, który stał przez lata na legnickim lotnisku. Po zmianie systemu "piloci" trafili na... wysypisko śmieci. Ktoś mnie o tym zaalarmował, z pomocą przyjaciół odgrzebałem porozbijane elementy pomnika i zabrałem do muzeum.

Pomnik wymaga posklejania i gruntownej renowacji. Naczelny "Trybuny" zamierza mi w tym pomóc. Chce napisać o tym artykuł, może znajdą się sponsorzy. Po to tu przyjeżdża – mówi Sabadach.

Prowadzi swoje muzeum od 1998 roku. Kiedy Armia Czerwona wycofała się z Polski, rolnik z Uniejowic postanowił ratować pamiątki po niej przed zupełnym zniszczeniem. Takie były początki kolekcji. - Nie jestem komunistą, tylko przeraża mnie to, że my, Polacy, nie mamy szacunku dla historii. Nawet jeśli była niechlubna, to przecież była i nie da się o niej zapomnieć przez niszczenie pomników – tłumaczy muzealnik.

Z czasem swoje zbiory wzbogacił o pamiątki po Ludowym Wojsku Polskim. - Teraz przyjeżdżają do mnie studenci, którzy piszą prace magisterskie o tamtych czasach, a nie mogą dotrzeć do pamiątek i ówczesnej literatury, bo wiele rzeczy zostało bezmyślnie zniszczonych – mówi Michał Sabadach.

Edyta Golisz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)