Prywatna policja drogowa?
Metody policyjnej kontroli prędkości pojazdów na czeskich drogach są przestarzałe i nieefektywne - napisał dziennik "Mlada Fronta Dnes". Minister transportu Milan Szimonowsky zaproponował, aby pomiarem prędkości zajmowali się nie tylko policjanci, ale także firmy prywatne.
19.01.2005 16:25
Nie chcę, aby stali gdzieś z radarem i mierzyli. Muszą głównie zapewniać bezpieczeństwo i płynność ruchu drogowego. Prędkość powinny w przyszłości mierzyć także specjalne firmy prywatne - powiedział minister, zapowiadając złożenie projektów umożliwiających wprowadzenie takich zmian.
W ubiegłym roku na czeskich drogach w ponad 196 tys. wypadków zginęło ponad 1200 osób. Nadmierna prędkość była - jak ustaliła policja - przyczyną 30 tys. wypadków, w których śmierć poniosło ponad 460 osób.
Szef policji drogowej Zdeniek Bambas powiedział "MF Dnes", że jego podwładni nie są w stanie skutecznie walczyć z piratami drogowymi. Brakuje im niezbędnego wyposażenia technicznego, nie mają także - poza mandatami - wystarczających możliwości karania kierowców jeżdżących często z ogromną prędkością.
Bambas potwierdził, że czeska policja drogowa nie dysponuje ani jednym ręcznym laserowym urządzeniem do pomiaru prędkości. Dostaniemy ich 20 sztuk, chociaż zamówiliśmy ich co najmniej 100 - powiedział.
Jego zdaniem, nawet jeśli policjant złapie kierowcę, który w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości, jedzie 170 km na godzinę może mu najwyżej wypisać mandat.
Dla kogoś, kto ma auto za milion koron (ok. 150 tys. złotych) zapłacenie mandatu nie stanowi żadnego problemu - wyjaśnił, przypominając, że czeski parlament odrzucił projekt zmian kodeksu drogowego, które miały wprowadzić punkty karne za przestępstwa i wykroczenia drogowe oraz przywrócić policji możliwość zabrania kierowcy prawa jazdy.
Zbigniew Krzysztyniak