Prowokacją w pseudoparkingowych
Toruńska straż miejska w walce z pseudoparkingowymi wymuszającymi na kierowcach haracze na toruńskiej starówce zaczęła stosować prowokacje. Dzięki temu zatrzymano czterech naciągaczy, a wiele parkingów "samoczynne oczyściło się" z nich.
Problem mężczyzn, którzy wyłudzali od parkujących opłaty sugerując, że "ktoś" może zniszczyć ich samochód jeżeli nie zapłacą, stał się plagą wymagającą rozwiązania - powiedział rzecznik straży Jarosław Paralusz. Dlatego - jak dodał - straż postanowiła zastosować "prowokację w ramach prawa".
Do pierwszej akcji straży doszło na parkingu za Urzędem Marszałkowskim. O tym, że działają tam naciągacze, wiadomo było od dawna; jednak dotychczasowe naloty straży nie pomagały.
Dlatego nieumundurowana strażniczka, zaparkowała auto i zapłaciła za jego pilnowanie naciągaczom. Następnie zadzwoniła na numer 986 i wezwała patrol straży, który zatrzymał dwóch mężczyzn - 37-letniego Piotra W. i 31-letniego Mariusza W. - opowiadał Paralusz. Przypomniał, że w taki sam sposób patrol straży może wezwać każdy obywatel oraz, że strażniczka sama nie mogła zatrzymać mężczyzn, gdyż może tego dokonać tylko umundurowany funkcjonariusz.
Kolejnych dwóch mężczyzn wyłudzających pieniądze zatrzymano opodal katedry św. Janów. Również tu zastosowano prowokację - po przekazaniu pieniędzy pseudoparkingowym nieumundurowany strażnik wezwał patrol straży.
Toruńscy strażnicy zastosowali metodę dotychczas rzadko używaną w skali kraju przez straże miejskie, mimo, że wyłudzanie "opłat" przy parkowaniu występuje w całej Polsce.
Akcja "Bezpieczna strefa turystyczna", której celem jest m.in. likwidacja zjawiska wyłudzania pieniędzy za parkowanie w centrum miasta, będzie trwać w Toruniu do końca wakacji.