PolskaProwizja

Prowizja

Do niedawna termin "prowizja" był używany głównie w sektorze finansowym i oznaczał wynagrodzenie za pośrednictwo przy zawieraniu transakcji, ustalone w procentach od wartości zawieranej transakcji. Okazuje się, że termin "prowizja" coraz częściej jest również synonimem łapówki, a dokładniej "łapówki menadżerskiej", którą stosowano w obrocie paliwowym, choć nie tylko.

Obraz

Całą aferę rozpętał były minister skarbu Wiesław Kaczmarek, który w słynnym już wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" opowiadał o kulisach zatrzymania prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Między innymi stwierdził tam:

Rzeczywiście przy wielkich kontraktach istotne są prowizje i to, do kogo trafiają.

Wypowiedź ta wzbudziła ogromne poruszenie w kręgach polityków i biznesmenów. Wiesław Kaczmarek interpretował to w jednym z wywiadów w sposób następujący: Czytają prowizja, myślą łapówka. To jest oczywiste, że jeżeli partnerem w przedsięwzięciu jest pośrednik, to jego zarobkiem z tej transakcji jest prowizja. I to wynika z kodeksu cywilnego. Natomiast w naszej mentalności i właśnie w wypowiedziach wielu polityków i komentatorów, co mnie w ogóle zdumiało jest jednoznaczne skojarzenie. Na tej właśnie zasadzie tych kudłatych myśli. Mówią prowizja, myślą łapówka.

I zaczęło się. Chodziło bowiem o niebagatelny kontrakt, o dostawy ropy dla PKN Orlen (spółki, w której udziały ma państwo). I mimo deklaracji, że umowa taka ma być zawarta między bezpośrednimi dostawcami, bez pośredników, którzy biorą prowizje, stało się inaczej. Teraz mamy tego pokłosie w postaci sejmowej komisji śledczej badającej tę sprawę.

A wszystko zaczęło się jeszcze wcześniej. W drugiej połowie lat 90, aby ratować rafinerie południowe, które przerabiały zbyt mało paliwa, by było to opłacalne, pojawił się pomysł zróżnicowania stawek akcyzowych. Po ich wprowadzeniu rafinerie odżyły, ale jednocześnie narodziła się mafia paliwowa, która z różnic akcyzowych czerpała ogromne zyski.

Rafineria Trzebinia przez wiele lat zaopatrywała mafię paliwową w komponenty do produkcji podrabianych paliw. Firmy, które nimi handlowały, sprzedawały te komponenty stacjom benzynowym jako pełnowartościowe paliwo, nie wpłacając akcyzy do Skarbu Państwa.

Za dostawy komponentów lub ropy baronowie paliwowi płacili pracownikom rafinerii tzw. prowizje, czyli łapówki menadżerskie. Podejrzani o udział w tym procederze przyjęli korzyści majątkowe w wysokości 1,7 mln zł.

Zarabiały na tym i rafinerie, i firmy produkujące pseudopaliwa, tylko Skarb Państwa stracił ogromne kwoty za nie wpłacaną akcyzę.

Powstaje pytanie: czy tego typu opłaty prowizyjne były i są stosowane w innych sektorach naszej gospodarki? Jeżeli tak, to świetlana przyszłość jest przed naszymi posłami, którzy będą mieli nie jedną okazję zasiadać w komisjach śledczych, gorzej natomiast dla naszej gospodarki.

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)