Protesty rodzin ofiar katastrofy promu
Setki krewnych pasażerów promu "Salaam 98",
który zatonął w nocy z czwartku na piątek na Morzu Czerwonym,
protestowały w porcie w Safadży w Egipcie i
wtargnęły do biur armatora. Interweniowała policja; użyto gazu
łzawiącego.
06.02.2006 | aktual.: 06.02.2006 10:39
Tłum wkroczył do biur firmy "El Salam Maritime" wcześnie rano. Demonstranci porozbijali i wyrzucili z wnętrza wszystkie meble, a także spalili szyld firmy. Na ulicach podpalono też sterty opon, blokując w ten sposób drogi dojazdowe. Już w niedzielę w Safadży doszło do gwałtownych wystąpień rodzin ofiar katastrofy, domagających się od władz informacji o swych bliskich.
Na pokładzie "Salaam 98" przebywało około 1.400 ludzi. Według ostatnich danych udało się uratować 401 osób i wyłowiono z morza około 200 ciał. Nieznany jest nadal los około 800 pasażerów. Większość z nich to Egipcjanie, którzy wracali z pracy zarobkowej w Arabii Saudyjskiej.
Prom "Salaam 98" wpłynął w czwartek wieczorem z saudyjskiego portu Duba, po czym w kilka godzin później zatonął na pełnym morzu. Według świadków, pod pokładem wybuchł pożar, a kapitan promu i załoga opuścili tonącą jednostkę w jednej z pierwszych szalup.