Protesty robotników w Niemczech
Trwająca od sześciu dni akcja protestacyjna
pracowników fabryki Opla w Bochum (Północna Nadrenia - Westfalia)
spowodowała przerwy w produkcji samochodów w dwóch
innych fabrykach koncernu General Motors.
19.10.2004 | aktual.: 19.10.2004 15:45
Załoga fabryki Opla w Bochum protestuje od czwartku przeciwko planowanej przez macierzysty koncern General Motors drastycznej redukcji zatrudnienia. GM chce zlikwidować w niemieckich filiach koncernu 10 tysięcy miejsc pracy, z tego 4 tysiące w Bochum i tyle samo w Ruesselsheim.
W wiecach solidarnościowych zorganizowanych we wtorek z inicjatywy związków zawodowych uczestniczyło w Niemczech i kilku innych krajach europejskich ponad 50 tysięcy osób - podała niemiecka telewizja publiczna ARD.
Przez Bochum przeszło 20 tysięcy mieszkańców miasta, którzy domagali się odwołania programu redukcji zatrudnienia. Na wiecu w Ruesselsheim zgromadziło się 12 tysięcy osób. Pracownicy zakładów w Kaiserslautern przerwali pracę na znak poparcia dla kolegów z Bochum. Czwarty niemiecki zakład Opla w Eisenach zgodnie z planem nie pracował dziś ze względu na brak popytu na samochody.
Zdaniem przewodniczącego rady zakładowej Dietmara Hahna, rozpoczęte w poniedziałek rozmowy z kierownictwem koncernu stanowią "dobrą podstawę" do dalszych negocjacji. Celem rozmów jest wdrożenie programu, który zapewni fabrykom w Bochum i Ruesselsheim konkurencyjność po roku 2010. Chodzi także o to, aby zapowiedzianej redukcji zatrudnienia towarzyszył program osłon socjalnych.
Dziennik "Die Welt" podał we wtorek, że kierownictwo zakładu w Bochum zamierza zwolnić w trybie natychmiastowym przywódców akcji protestacyjnej.
Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder oraz minister gospodarki i pracy Wolfgang Clement zaapelowali do załogi fabryki w Bochum o powrót do pracy. Dziki strajk pogarsza - ich zdaniem - sytuację przedsiębiorstwa i utrudnia osiągnięcie porozumienia.(jp)