Protest śląskich lekarzy rozszerza się
Lekarze z Górnośląskiego Centrum Medycznego
(GCM), jednego z największych szpitali w regionie, dołączyli do bezterminowego protestu absencyjnego. Do strajku
przystąpili też lekarze ze szpitala w Kłobucku. W trybie zbliżonym
do ostrego dyżuru w woj. śląskim pracuje 19 placówek.
Według informacji szefa organizacji związku zawodowego lekarzy w GCM, dr. Eugeniusza Piłata, na szpitalnych oddziałach według normalnych procedur będą leczeni wszyscy pacjenci, którzy do tej pory tam trafili. W tym celu do pracy - mimo strajku absencyjnego - przychodzić będzie zdecydowana większość lekarzy.
Od teraz jednak na kliniki i oddziały przyjmować będziemy wyłącznie pacjentów w stanie, który mógłby zagrażać ich życiu. Z tego względu, spośród naszych poradni, zupełnie normalnie pracować będzie tylko jedna - nefrologiczna, współpracująca ze stacją dializ - zaznaczył Piłat.
Dodał, że choć żadna z trzech poradni chorób serca w GCM nie będzie przyjmować planowych pacjentów, lekarze tej specjalności prowadzić będą konsultacje, by na bieżąco monitorować stan chorych.
Piłat zapewnił, że protest, który rozpoczął się w GCM, prowadzony jest z zachowaniem wszelkich wymogów prawa. W przeprowadzonym wśród całej załogi referendum, za strajkiem opowiedziało się 97% głosujących, do czynnego protestu przystąpili jednak wyłącznie lekarze.
Postulaty, od których lekarze z liczącego 850 łóżek GCM uzależniają zakończenie swojego protestu, są podobne, jak w pozostałych protestujących placówkach. W tym szpitalu jednak protestującym szczególnie zależy też na zwiększeniu kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Limity wyczerpujemy bardzo szybko, to powoduje m.in. że dyrekcja nie ma też pieniędzy na podwyżki dla personelu. Sytuacja w naszym wypadku wymaga więc rozwiązań systemowych - podkreślił Piłat.
Do bezterminowego protestu - prócz GCM - przystąpił też szpital powiatowy w Kłobucku. Tego dnia dwugodzinny strajk ostrzegawczy mają przeprowadzić też lekarze ze szpitala i przychodni w Myszkowie. Dzień wcześniej - wobec wywalczenia podwyżek - swój protest przerwali lekarze ze szpitala miejskiego w Tychach.
Również w środę wojewoda śląski, Tomasz Pietrzykowski powiadomił Prokuraturę Apelacyjną w Katowicach o możliwości złamania w siedmiu protestujących placówkach ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.
Zdaniem prawników, na których powołują się związkowcy z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, protesty rozpoczęte na podstawie referendum przeprowadzonego tylko wśród jednej grupy zawodowej, mogą być jednak uznane za legalne. Wojewoda i lekarze podkreślili, że ostatecznie o legalności strajku zdecyduje sąd.
W poniedziałek przedstawiciele powołanego w Katowicach Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego, skupiającego związki zawodowe działające w śląskiej służbie zdrowia, zdecydowali o rozpoczęciu 20 czerwca strajku generalnego. Akcja ma objąć całą ochronę zdrowia w regionie. Dzień wcześniej ma się odbyć dwugodzinny strajk ostrzegawczy.
Lekarze z protestujących w wielu regionach Polski szpitali domagają się natychmiastowego 30-procentowego wzrostu wynagrodzeń, ale do kwoty nie mniejszej niż 2,4 tys. zł brutto miesięcznie, i 100-procentowej podwyżki w przyszłym roku. Protestujący chcą też zwiększenia publicznych nakładów na ochronę zdrowia do wysokości co najmniej 6% PKB.