Protest przeciw zabijaniu zwierząt na futra w Chinach
Blisko 30 osób ze stowarzyszenia Empatia, fundacji "Viva! Akcja dla zwierząt" oraz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami protestowało przed chińską ambasadą w Warszawie przeciwko zabijaniu w Chinach w okrutny sposób tysięcy zwierząt na futra.
15.02.2006 | aktual.: 19.02.2006 16:37
W Chinach zwierzęta podlegają rzezi. Nie ma tam żadnych standardów ochrony zwierząt - mówił podczas protestu Dariusz Gzyra ze stowarzyszenia Empatia. Według niego, w Chinach rocznie zabija się na futra 1,5 mln lisów, 2 mln kotów, 1 mln psów.
W Chinach istnieje wielkoprzemysłowa hodowla zwierząt na futra. Zwierzęta hodowane są na wielotysięcznych fermach, a następnie transportowane w ciasnych klatkach na targ. Tam są sprzedawane i na miejscu zabijane i obdzierane ze skóry - powiedział Gzyra. Jego zdaniem, w krajach europejskich powinien obowiązywać zakaz importu chińskich futer.
Dodał, że protesty w tej sprawie odbywają się w tym tygodniu w ok. 30 krajach m.in. Turcji, Austrii, Szwecji, Anglii, Włoszech, Hiszpanii, Francji, Brazylii.
Powiedział dziennikarzom, że futra zwierząt z Chin wykorzystywane są do produkcji płaszczy, kurtek, kapeluszy, rękawiczek oraz elementów do "dekoracji", a także koców i zabawek.
Protestujemy przeciwko zabijaniu w okrutny sposób psów i kotów na futra. Apelujemy o humanitarne traktowanie zwierząt - powiedziała Partycja Art z fundacji Viva! Dodała, że sympatykom zwierząt zależy na tym, aby osoby na wysokich stanowiskach zwróciły uwagę na problem.
Uczestnicy protestu apelowali do przedstawicieli ambasady o wyjście i rozmowę na temat traktowania zwierząt w Chinach. Jednak żaden z przedstawicieli ambasady nie wyszedł do protestujących. Protestujący trzymali plakaty z hasłem: "Chiny to piekło dla zwierząt".