"Proszę o interwencję, foka leży na moim kocu"
"Kaczka z kaczuszkami nie może odnaleźć drogi do wody", "mewa atakuje mnie na plaży", "proszę o interwencję, nie mogę wyciągnąć karty z bankomatu", "przyjedźcie i zabierzcie fokę z plaży, bo leży na moim kocu od 2 godzin" - o zgłoszeniach, z którymi turyści dzwonią na policję, pisze serwis internetowy "Głosu Pomorza" gp24.pl.
W okresie wakacji telefonów na alarmowe numery jest więcej, nawet kilkadziesiąt dziennie. To zazwyczaj sprawy poważne, ale policjanci z Gdańska przypominają sobie również prośby o pomoc nietypową.
Turyści są nadzwyczaj wrażliwi na los zwierząt i dzwonią na policję, by podzielić się swymi obawami o zdrowie kormorana i foki - które znajdowały się na plaży zamiast pływać w wodzie. - Wiele tego typu zgłoszeń wynika z braku wiedzy dzwoniących, bo w obu przypadkach interwencje nie były konieczne - wyjaśnia w rozmowie z "Głosem Pomorza" asp. Magdalena Michalewska, rzecznik prasowy policji w Gdańsku.
W czasie wakacji turyści dzwonią na policję ze skargami na paralotniarzy, którzy zakłócają spokój i zasłaniają słońce, a nawet na policyjny helikopter.
Policja przypomina, że na numer alarmowy 997 lub 112 należy dzwonić tylko wówczas, gdy zaistniała sytuacja stwarza zagrożenie dla życia, zdrowia ludzkiego lub mienia. Wykonywanie połączeń na wskazane numery alarmowe bez potrzeby i uzasadnienia powoduje blokowanie linii osobom, które mogą potrzebować natychmiastowej pomocy, a także jest zagrożone wynikającymi z prawa sankcjami karnymi.