ŚwiatProstytutka oskarża Szwecję

Prostytutka oskarża Szwecję

Rosinha Sambo, parająca się w
Szwecji najstarszym zawodem świata, w terminie zapłaciła w tym
miesiącu podatki, po czym złożyła na policji doniesienie,
zarzucając rządowi szwedzkiemu czerpanie korzyści z jej nierządu.

14.04.2003 18:22

Prawo szwedzkie stanowi, że nielegalne jest odpłatne uzyskiwanie od kogoś świadczeń seksualnych. Nie jest natomiast sprzeczne z prawem sprzedawanie tych usług. Prawodawca wyraźnie kierował się chęcią stworzenia sankcji nie na prostytutki, lecz na ich klientów.

Za próbę nakłonienia kogoś do seksu za pieniądze grozi w Szwecji do sześciu miesięcy więzienia i grzywna, uzależniona od dochodów skazanego. Od 1999 r., kiedy weszły w życie te przepisy, 188 osób skazano w Szwecji za płacenie, bądź chęć płacenia, za usługi prostytutek.

Rosinha Sambo, pochodząca z Angoli Portugalka i mieszkająca w Szwecji od 1986 r., twierdzi, że w urzędzie podatkowym w Varberg, 480 km na południowy zachód od Sztokholmu, uczciwie przyznała, że zarabia jako prostytutka. Opodatkowano ją jako przedstawicielkę "wolnego zawodu". Teraz Sambo mówi, że rząd wziął od niej pieniądze, wiedząc, że pochodzą z nierządu.

Prostytutka sama zgłosiła chęć płacenia podatków, żeby - jak mówi - nabierać praw emerytalnych oraz móc korzystać z płatnych przez państwo zwolnień lekarskich. Uważa, że skoro rząd przyjął jej pieniądze, de facto zalegalizował prostytucję, a więc powinien to uczynić także formalnie, odchodząc od kryminalizowania klientów prostytutek.

Rosinha Sambo jest gotowa dochodzić sprawiedliwości przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. (jask)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)