Prostytucja politycznie poprawna

Jürgen Rudloff jest dumny z pomysłu z jabłkami. Leżą przy wejściu w dużym półmisku. – Jabłka w domu publicznym to jest dobre. To jest zdrowe. To jest na poziomie – mówi. – Kojarzą się z Biblią, grzechem pierworodnym, i w ogóle. Rudloff jest też dumny z komnaty śnieżnej, zacisznej jaskini z szybem w suficie, z którego wypada lód. Otwiera drzwi i brodzi w śniegu, zachwycony jak dziecko. – Tego nie ma nikt inny. Przed wybudowaniem tej instalacji nawet ja sam nie wiedziałem, że coś takiego istnieje.

Rudloff jest także bardzo zadowolony, że Jürgen-Bernd Schiemann jest właśnie na górze, na drugim piętrze. Schiemann to dla niego kolejny dowód, że wszystko idzie naprzód, mimo wszelkich kłopotów.

Schiemann, dyplomowany matematyk, dyrektor oddziału Allianz w Stuttgarcie, odpowiedzialny za specjalną dystrybucję; wygląda na kogoś, kto nieczęsto wychodzi na świeże powietrze. Właśnie przyłącza kable do swojego laptopa. Parę sekund później włącza projektor i na ścianie pojawia się kobieta. Brunetka stoi przed białym helikopterem i wydaje się, że się spieszy. Mogłaby być odnoszącą sukcesy zawodowe menedżerką w drodze na kolejne spotkanie w Nowym Jorku, Londynie, Paryżu. Albo modelką dla lakieru do włosów firmy Schwarzkopf. – Znalezienie zdjęcia otwierającego tę prezentację nie było łatwe – mówi Schiemann takim tonem, jakby się usprawiedliwiał. – Jest to dla mnie coś zupełnie nowego. Rozlega się pukanie do drzwi.

Uwe Buse

Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".