Promilowi kandydaci
Chociaż do momentu ostatecznego zgłoszenia kandydatów jeszcze daleko, oprócz polityków, którzy już zdążyli przyzwyczaić nas do swoich prezydenckich ambicji, szyki zwierają osoby spoza głównego nurtu polskiego życia politycznego.
Już od pół roku promuje się na plakatach Liwiusz Ilasz, prawnik z USA. Później dołączył do niego prof. dr Kazimierz Piotrowicz, znany z wyborów w 1995 roku i... wynalazku leczniczych wkładek do butów.
– Doświadczenie wskazuje, że tacy ludzie otrzymują promile poparcia – mówi dr Piotr Radkiewicz z Instytutu Studiów Społecznych UW.
Do Polski przyleciał Stan Tymiński. 15 lat temu zamieszał polską polityką. Tymiński pojawił się ze swoją nową, trzecią żoną – tym razem Chinką Mulan. Są małżeństwem od kwietnia ub. roku. Nie wiadomo, czy żona mówi po polsku. Poprzednia kandydatka na pierwszą damę RP była Peruwianką.
– Mamy zebrane ponad tysiąc podpisów – mówi Wojciech Kornowski (były szef Konfederacji Pracodawców Polskich) z Ogólnopolskiej Koalicji Obywatelskiej. To pod jej szyldem Tymiński ma startować w wyborach. W 1990 r. Tymiński uległ dopiero w II turze wyborów w starciu z Lechem Wałęsą. W I turze poparło go 3,7 mln głosujących. Jego nieodłącznym atrybutem była czarna teczka, w której miały się znajdować materiały kompromitujące polskich polityków. Do końca kampanii pozostała ona jednak zamknięta. Tym razem Tymiński nie ma teczki, gdyż – jak twierdzi – przyjechał „do kraju teczek”. Mieszka w Toronto, jest właścicielem firmy Transduction produkującej sprzęt komputerowy.
– Zaskakująco duże poparcie dla naszego kandydata deklaruje młodzież – opowiada Kornowski. – Tłumaczymy sobie to tym, że to ludzie najbardziej otwarci w świecie globalizacji.
Już pół roku temu na ulicach Warszawy zawisły plakaty promujące Liwiusza Ilasza – prawnika z USA, który już wtedy zadeklarował chęć bycia prezydentem Polski.
– To był PR osoby, a nie początek kampanii prezydenckiej – tłumaczy Jolanta Kochańska, rzeczniczka Ilasza. – Komitet zamierzamy zarejestrować w przyszłym tygodniu – dodaje.
Urodzony w 1961 r. Ilasz rozpoczął studia prawnicze w Warszawie. Jego imię to efekt fascynacji jego rodziców rzymskim historykiem i prawnikiem – Liwiuszem. Od 1995 r. Ilasz jest współwłaścicielem kancelarii Ilasz & Molander, praktykuje w Nowym Jorku, New Jersey i Waszyngtonie.
Jednym z elementów programu wyborczego Ilasza jest współpraca Polski z NAFTĄ (Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu). Adwokat zamierza również lobbować (dzięki – jak pisze na swojej stronie – „swoim kompetencjom oraz wyśmienitym kontaktom”) na rzecz zniesienia obowiązku wiz dla Polaków wyjeżdżających do USA. – Raczej prawicowe – mówi Kochańska o poglądach politycznych Ilasza.
Dyskretnie i bez pompy, bo tylko stroną internetową, przypomniał o sobie prof. dr Kazimierz Piotrowicz, znany przede wszystkim z wynalazku leczniczych wkładek do butów.
– W tym roku ponownie będę kandydował na urząd prezydenta RP – nie pozostawia wątpliwości Piotrowicz, prezentując program wyborczy pod hasłem „By Ojczyzna była troskliwą matką”. Pytany o orientację, Piotrowicz zdecydowanie odcina się od sceny politycznej, deklarując „Kapitalizm obywatelski”. Niezwykle ważnym aspektem programu Piotrowicza jest zdrowie – zarówno społeczeństwa, jak i jednostek. Odzyskaniu i utrzymaniu zdrowia ma służyć opracowana przez Piotrowicza metoda wzmacniania przepływu informacji międzykomórkowej. Stosować ją można samodzielnie przy wykorzystaniu materaca bioenergotermodynamicznego, wynalazku profesora. Jego cena to 9200 zł.
Żaden ze sztabów nie chce spekulować na temat poparcia, jakiego się spodziewa. Jedynie sztab Piotrowicza wspomina o nim jako o możliwym czarnym koniu wyborów.
– W polityce nie do końca sprawdzają się zasady tradycyjnego marketingu – mówi Piotr Tymochowicz, zajmujący sią marketingiem politycznym. – Skoro „jest albo zwycięstwo, albo nic”, kandydaci „niszowi” nie powinni angażować się w wybory. Ale można wiele zyskać już przez fakt, że startuje się w wyborach. To tak, jak z nominacją do Oscara – wspomina się o niej po latach, nawet jeśli film tej nagrody nie dostał. Bycie kandydatem na prezydenta może być dobrym punktem w polityczno-biznesowym CV konkretnej osoby.
– Kandydowanie w wyborach prezydenckich to sposób na zaistnienie w świadomości społecznej, co może być trampoliną do późniejszego przedsięwzięcia o charakterze politycznym lub komercyjnym – mówi dr Piotr Radkiewicz z ISS UW. – Tymińskiego podejrzewałbym o chęć powrotu do polityki i – być może – budowania po wyborach nowej partii – dodaje. – To produkt uboczny demokracji – mówi Tymochowicz. – Tragikomiczny może być efekt, a nie sam fakt, że tacy ludzie startują.