Prokuratura wyjaśnia, jak doszło do tego skandalu
W Prokuraturze Generalnej trwa postępowanie służbowe, mające wyjaśnić sprawę przekazania na Białoruś informacji dot. opozycjonisty Alesia Bialackiego; wnioski - także personalne - zostaną przedstawione w najbliższy wtorek - zapowiedział prok. Maciej Kujawski z PG.
- Wszystko wskazuje na to, że nie było innych spraw, w których Polska udzieliła pomocy białoruskim władzom w sprawie opozycjonistów - powiedział Kujawski. Poinformował, że w 2011 roku były dwa takie wnioski, został zrealizowany jeden, dotyczący właśnie Bialackiego. Zastrzegł, że z treści wniosku nie wynikało, że chodzi o działalność opozycyjną.
Wszystkie wnioski strony białoruskiej o pomoc prawną, a dotyczące obywateli tego kraju, będą konsultowane z Prokuraturą Generalną - zapowiedział Kujawski. Jak powiedział, prokurator generalny Andrzej Seremet skierował w tej sprawie pismo do wszystkich prokuratur okręgowych i apelacyjnych.
Jak zaznaczył Kujawski, postępowanie w takich sprawach jest zdecentralizowane, więc strona białoruska nie jest zobowiązana do kierowania wniosków o pomoc prawną wprost do Prokuratury Generalnej.
Dodał, że postępowanie służbowe wszczęte ws. przekazania danych Alesia Bialackiego dotyczy kilku prokuratorów PG, w tym całego departamentu współpracy międzynarodowej. Postępowanie służbowe poprzedza ewentualne postępowanie dyscyplinarne.
- Pytania o zawieszenie czy renegocjację polsko-białoruskiej umowy o pomocy prawnej z 1994 r. trzeba kierować do MSZ, to delikatna sprawa - mówił Kujawski. - To jest umowa o pomocy prawnej dotycząca nie tylko spraw karnych, ale też rodzinnych, czy pracowniczych. Są mieszane małżeństwa polsko-białoruskie, Polacy mają krewnych na Białorusi i odwrotnie. Musimy pamiętać, że ewentualne jednostronne zawieszenie umowy przez stronę polską mogłoby się spotkać z wzajemnością po stronie białoruskiej - tłumaczył Kujawski pytany o możliwość odstąpienia od wykonywania tej umowy przez polską prokuraturę.
Kujawski przyznał, że białoruski wniosek o pomoc prawną w postaci ujawnienia jej informacji o polskim koncie Alesia Bialackiego - działacza białoruskiej opozycyjnej organizacji "Wiasna" (o czym nie było mowy we wniosku) został wykonany przez uzyskanie w polskim banku wyciągu z konta - z wpłatami i wypłatami - za okres 4 lat. Jak powiedział, prokuratura jest gotowa przeprosić za to działanie - po zbadaniu, czy zawiodły procedury, czy konkretni ludzie nie wykonali zaleceń Prokuratora Generalnego.
Według Kujawskiego, prowadzone w Prokuraturze Generalnej postępowanie służbowe nie obejmuje obecnie nadzorującej pion współpracy międzynarodowej zastępczyni Prokuratora Generalnego Marzeny Kowalskiej, ponieważ na dokumentach dotyczących tej sprawy nie ma żadnej jej dekretacji, zatem - według wstępnych ustaleń - decyzje zapadały na poziomie Departamentu Współpracy Międzynarodowej PG (kieruje nim prok. Krzysztof Karsznicki). To tam postanowiono, że wniosek będzie wykonany i przesłano go do realizacji Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, która zleciła uzyskanie wyciągu z konta bankowego jednej ze stołecznych prokuratur rejonowych.
Prok. Kujawski poinformował, że odbyły się konsultacje pomiędzy kierownictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Prokuratury Generalnej, które doprowadziły do tego, że zostały wypracowane "wstępne procedury postępowania" w przypadku realizacji wniosków o pomoc prawną z Białorusi. Do konsultacji doszło jednak już po realizacji białoruskiego wniosku dotyczącego rachunku bankowego opozycjonisty Alesia Bialackiego.
- W przypadku, kiedy będziemy mieli choćby cień wątpliwości, że sprawa może mieć podtekst opozycyjny, związany z działalnością opozycyjną, będziemy weryfikować te dane właśnie we współpracy z MSZ - powiedział prok. Kujawski.
Jak dodał, spotkanie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta z ministrem spraw zagranicznych odbyło się także wcześniej, w styczniu 2011 r.
- Wtedy zostaliśmy ostrzeżeni, że wnioski o pomoc prawną z Republiki Białoruś mogą służyć do zwalczani opozycji demokratycznej. Z tego, co wiem, wtedy nie padły jeszcze informacje na temat konkretnego mechanizmu, którym posłuży się strona białoruska, żeby zwalczać opozycję - zaznaczył.
W ubiegłym tygodniu władze w Mińsku zatrzymały białoruskiego obrońcę praw człowieka Alesia Bialackiego, szefa białoruskiego Centrum Praw Człowieka "Wiasna" i wiceprzewodniczącego Międzynarodowej Federacji Helsińskiej. Oskarżono go o ukrywanie dochodów. Zatrzymanie było możliwe m.in. dzięki danym przekazanym przez litewskie Ministerstwo Sprawiedliwości. Decyzja o przekazaniu przez stronę litewską danych z kont bankowych działaczy białoruskiej opozycji spotkała się z krytyką organizacji obrony praw człowieka. Okazało się, że pomocy prawnej w sprawie Bialackiego Białorusi udzieliła także Polska.