Prokuratura wszczęła śledztwo ws. znęcania się nad dziećmi przez nauczycielkę w Szczodrem
Po sprawdzeniu doniesień medialnych i przesłuchaniu kilkunastu osób prokuratura postanowiła wszcząć śledztwo ws. znęcania się na dziećmi w szkole podstawowej w Szczodrem (Dolnośląskie). Nauczycielka m.in. zaklejała tam taśmą usta sześcioletnim uczniom.
12.03.2015 | aktual.: 12.03.2015 18:53
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska poinformowała, że poprosiła kuratorów o informacje na temat przypadków naruszenia przez nauczycieli godności uczniów. Na razie poinformowano ją o prowadzonych 89 tego typu postępowaniach.
Rzeczniczka wrocławskiej prokuratury okręgowej Małgorzata Klaus powiedziała, że od poniedziałku na podstawie doniesień medialnych prokuratura z urzędu podjęła działania w tej sprawie. Potwierdziły one, że mogło dojść do przestępstwa znęcania się nad dziećmi.
- Po przesłuchaniu kilkunastu osób m.in. rodziców i nauczycieli pojawiły się nowe okoliczności. Poza zaklejaniem ust taśmą i zastraszaniem uczniów nauczycielka miała również np. nie pozwalać dzieciom na wyjścia do toalety i niektóre z nich moczyły bieliznę. Zimą otwierała szeroko okno i nie pozwalała dzieciom na ubranie kurtek podczas gdy sama zakładała okrycie - mówiła Klaus.
Prokurator podkreśliła, że na razie śledztwo toczy się w sprawie o naruszenie art. 207 Kodeksu karnego, a nie przeciw konkretnej osobie. - Dopiero po przesłuchaniu kolejnych osób prokurator zdecyduje, w jakim charakterze przesłucha nauczycielkę i czy np. rozszerzy postępowanie o kolejne osoby - zaznaczyła Klaus.
Dodała, że za przestępstwo z art. 207 kk grozi kara od trzech miesięcy do 5 lat więzienia.
Jeden z rodziców ukrył w plecaku dziecka dyktafon. Z ujawnionego w poniedziałek w mediach nagrania i wypowiedzi rodzica wynika, że nauczycielka m.in. karała sześciolatki, zaklejając im usta taśmą, zastraszała też dzieci.
Kuratorium oświaty rozpoczęło w poniedziałek kontrolę w szkole, a samorząd gminny prowadzący tę placówkę zawiesił nauczycielkę w obowiązkach. Jak poinformowało kuratorium oświaty, sprawą zajmuje się również rzecznik dyscyplinarny. Jeśli zarzuty się potwierdzą, nauczycielce grozi kara od nagany do wydalenia z zawodu.
Kobieta ma sześć lat stażu, w podwrocławskiej szkole pracowała od czterech lat.
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, pytana w czwartek w Poznaniu o tę sprawę, podkreśliła, że jest ona "jednoznacznie skandaliczna". Poinformowała, że chce poznać skalę przypadków naruszenia godności dzieci w polskich szkołach. - W Polsce mamy ponad 600 tys. nauczycieli. Ponad 95 proc. z nich to są osoby z wyższym wykształceniem, pedagodzy, ludzie przygotowani do tej pracy. Zanim podejmiemy jakiekolwiek decyzje, chcę się dowiedzieć, jaka jest skala takich spraw. Poprosiłam kuratorów o informacje, ile takich zdarzeń naruszających godność dziecka zdarzyło się od początku tego roku szkolnego. Na razie dostałam ogólną informację, że są prowadzone postępowania w 89 przypadkach - mówiła.
- Wiele osób mnie pyta: a może badania? Jeśli to jest bardzo mała grupa spraw, lepiej zadziałać punktowo, niż stwarzać sytuację, w której będziemy sobie wyobrażać, że coś się dzieje niedobrego z całą grupą zawodową. (...) Słuchałam fragmentów nagrań, to co mnie zadziwiło to to, że dzieci w ogóle nie były zdziwione tą sytuacją. Świadczyłoby to o tym, że nie był to incydent jednorazowy - dodała.
Kluzik-Rostkowska powiedziała, że rozmawiała z minister nauki Leną Kolarską-Bobińską na temat zmian w systemie kształcenia nauczycieli, by rozpoczynali oni pracę lepiej przygotowani do zawodu.